Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi piter z miasteczka Częstochowa. Mam przejechane 24212.91 kilometrów w tym 3669.61 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.55 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 2708 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy piter.bikestats.pl

przed pracą i po....wrót

Czwartek, 19 lipca 2012 · dodano: 23.07.2012 | Komentarze 0

Dziś również postanowiłem pojeździć przed pracą - niestety czasowo nie wyrobiłem się zbyt dobrze toteż po dotarciu do Zawodzia wbiłem się w las i już leśnymi duktami dotarłem do rowerostrady. Nastawnia, guardian i standardowo do dworca na Rakowie. Potem wzdłuż Warty do centrum i do al.JP II. Wzdłuż do Killińskiego i ścieżką do Dekabrystów, następnie między blokami do pracy.Fajny rześki poranek.
Po pracy jak zwykle coś do załatwienia i do domku.
Ogólnie jestem zadowolony z dzisiejszej jazdy - samotnie i w dobrym tempie, a mimo to nie odczuwałem jakiegoś większego zmęczenia.




jak zwykle...praca+coś tam przy powrocie

Środa, 18 lipca 2012 · dodano: 23.07.2012 | Komentarze 0

Dziś znów troszkę padało i znów zapragnąłem dosiąść egoistę...
Przed klatką ustawiłem go jednak tyłem do ul.Mireckiego - cóż było robić pojechałem dookoła bloku, bo skręty jeszcze mi tak dobrze nie wychodzą, szczególnie na mokrej nawierzchni czuję się niepewnie.Gdy już dotarłem do Mireckiego skręciłem w prawo pod górkę na skrzyżowaniu w lewo w Okrzei. Tam niestety także był mokry asfalt więc automatycznie działając nie rozpędzałem się zbytnio aby jak co dzień bezpiecznie skręcić w Wojska Polskiego.Minąłem przystanek na którym nikt nie czekał i pognałem dalej. Nawet ochoczo mi się kręciło i sygnalizacja pozwoliła mi kontynuować jazdę bez hamowania.Skręt pod estakadę w lewo wyszedł mi całkiem nieźle, potem przez torowisko tramwajowe wjechałem na mój ulubiony fragment...
I tu zacząłem rozmyślania nad zbliżającym się już niedzielnym wypadem...nawet nie wiem jakim cudem znalazłem się na placu Biegańskiego, który swoim specyficznym klimatem zawsze motywuje mnie do zrobienia jakiejś fotki:

CZĘSTOCHOWA - PLAC BIEGAŃSKIEGO

Dalsza droga minęła już niestety przy drobno padającym deszczu, ale ja się takiej pogody nie boję - już nie raz jeździłem "na mokro" nie zwalniając wcześniej ustalonego tempa.
Po pracy jeszcze trochę miejskiej jazdy.
W drodze powrotnej na Wolności spotkałem pana Marcina - na szczęście miał ochotę podejść do mnie po swój rower, który mi pożyczył, więc epizod z Krossem jak na razie się dla mnie zakończył.
Kolejny dzień i kolejne kilometry w siodle mimo kapryśnej w tym tygodniu pogody.


Kategoria miastowo


zdarza się...

Wtorek, 17 lipca 2012 · dodano: 22.07.2012 | Komentarze 0

Jakoś dziś nie mogłem spać, dlatego zrobiwszy sobie kawę przed 6 wsiadłem na rowerek by przez Poraj pojechać do pracy. Trasa ancfaltem, bardzo standardowo. Jak już dojechałem do Jastrzębia stwierdziłem,że zajrzę na żeglarski - "ochraniacz" się zdziwił. Było sennie, a pogoda taka niepewna:

RANKIEM W PORAJU

Zebrałem się w drogę powrotną i utrzymując dobre tempo dotarłem do pracy.
Po robocie stwierdziłem ,że powrócę sobie też okrężną drogą - jednak moje plany wzięły w łeb przez nieproszonego gościa:

ŚLIMAK PRZESZEDŁ MI PRZEZ DROGĘ

A mam taką zasadę, że jak ślimak mi przejdzie przez drogę to trzeba lepiej wracać do domku. Cóż, niektórzy nie lubią czarnych kotów - mnie przeraża ślimak.
Tak więc poleciałem najkrótszą drogą do domku - i sprawdziło się - za chwilę nadeszła ciemna chmura i wszystko zostało zlane równiutko, a ja sobie siedziałem w domku. Tak więc jednak coś jest w tych przesądach.
Podsumowując - mimo niewyspania, bardzo udany dzień, wycieczka w dobrym tempie, które jest oznaką jakiejś formy - mam nadzieję że tej lepszej.
No i jeszcze raz fota ślimaka, dzięki któremu dziś nie zmokłem:




żwawym tempem do pracy i z powrotem

Poniedziałek, 16 lipca 2012 · dodano: 22.07.2012 | Komentarze 0

Dziś dla odmiany postanowiłem,że pojadę sobie na Egoiście bo pogoda jakaś taka niepewna a lepiej mi się moknie mimo wszystko w obcisłych ciuchach.
Trasa taka jak zwykle pokonywana w dobrym tempie. Za ul.Bór chodniko-asfalt zrobił się mokry:

MOKRA NAWIERZCHNIA WYMAGA WIĘKSZEJ UWAGI

Właśnie w tym też miejscu ostatnio demontowano ogrodzenie - ekipy chyba się bardzo spieszyły kończąc dniówkę bo zostawiły rowerzystom kilka "fajnych niespodzianek"

KU PRZESTRODZE - POZOSTAŁOŚCI PO BARIERKACH

Dalej było już spokojnie, no może trochę bardziej mokro, ale mimo to kondycja pozwoliła mi utrzymać tempo. Po pracy trochę na okrągło powrót do domku i odwiedziny u znajomej.Kolejny udany samotny wypad do pracy.


Kategoria miastowo


niedzielnie z ekipą

Niedziela, 15 lipca 2012 · dodano: 18.07.2012 | Komentarze 0

Dziś na spotkanie ustawka tylko z blablą.
Wychodząc z klatki już miałem opracowany plan dojazdu na miejsce spotkania. Dojechałem do Mireckiego i po skręcie w prawo już byłem na Okrzei. Następnie w lewo z góreczki - koło Lidla już zacząłem hamowanie ,żeby bezstresowo wejść w prawy zakręt w Wojska Polskiego. Udało się i już pędziłem z prędkością bliską 35km/h asfaltem w kierunku estakady.Następnie skręt w lewo i przejazd pod estakadą, jeszcze pasy i spotkanie z czekającym blablą. Obraliśmy kierunek na Poraj.
Trasa przebiegała w identyczny sposób jak tydzień temu z tą różnicą, że tempo było bardziej równomierne - nikt nie szarpał - oboje byliśmy skoncentrowani na równym kręceniu, gdyż właśnie podjęliśmy decyzję o rozpoczęciu przygotowań do Eksa Orbity.
Tak dojechaliśmy do skrzyżowania ul.Magazynowej i A.Mickiewicza, gdzie moją uwagę przykuł stojący nieopodal bocian.Niestety, zanim się przygotowałem do zrobienia fotki już się spłoszył i odleciał. Doszedłem jednak do wniosku, że jak już wyjąłem aparat to fotkę strzelę.

NA RÓŻOWO MIEJSCE GDZIE BYŁ BOCIAN

Wciąż rozgorączkowani widokiem bociana wskoczyliśmy na rowerki i pognaliśmy prosto ul.Nadrzeczną do centrum Poraja z zamiarem uzupełnienia płynów w mieszczącej się niedaleko Biedronce. Po dojeździe na miejsce pierwszy na zakupy wskoczył blabla, a ja cierpliwie pilnowałem naszych rumaków. Potem była zmiana i tym razem ja byłem w sklepie. W niedzielny poranek przy kasie miała zmianę Aneta - całkiem miła pracownica dyskontu, zapłaciłem 5,37zł za napój i banana. Po wyjściu okazało się, że blabla zapłacił za to samo 5,87zł bo miał większego banana....szczęściarz. Jak se już pojedliśmy to obraliśmy kolejny cel naszej dzisiejszej wycieczki - "leśny" w Olsztynie. Ruszyliśmy żwawo i za chwilkę byliśmy już na ul.Kolejowej gnając aż do jej końca.Potem terenowo wzdłuż torów, po których przemknął opóźniony pociąg do Katowic.
przy przejeździe skręciliśmy w prawo na asfalt i dalej, równo kręcąc "łykaliśmy kolejne metry", aż do skrzyżowania z leśnym duktem na Dębowiec. Skręciliśmy w prawo i cięliśmy przez las aż do leśniczówki. Następnie w lewo, znów w prawo. Po jakichś 200metrach minęliśmy kobietę i mężczyznę, którzy spacerowali z psem.Gnaliśmy dalej, aż dotarliśmy do asfaltu, w lewo i pod górkę, z górki i po równej drodze wciąż przed siebie. Minął na autobus, a my już zbliżaliśmy się do "leśnego" - jeszcze jeden podjazd, prosta i wreszcie odpoczynek. Kupiliśmy sobie napoje i rozmawialiśmy o tym, jak ładną mamy pogodę na rowerowanie.

BUTELKA PO NAPOJU KTÓRY PILIŚMY

Po posiadówce ruszyliśmy dalej ulicą Kuna, Napoleona potem w prawo w Polną i w lewo w Sosnową przez górkę. Następnie przecięliśmy Słoneczną i terenem przez pola i las, gdzie trzeba było umiejętnie manewrować i wybierać odpowiedni tor jazdy by nie zagrzebać się w piachu. Potem było sporo gałęzi, które nas trochę spowolniły. Postanowiliśmy, że nadrobimy to zachwianie średniej na rowerostradzie, bo trzeba pewien poziom utrzymywać. Wyjeżdżając z lasu prosto na ul.Narcyzową poczułem znów przypływ energii, dlatego wysunąłem się na prowadzenie. Blabla został 150-180cm w tyle - ciężko mi dokładnie ocenić odległość bo byłem skupiony nad trasą, żeby dobrze się złożyć w zakręt na rowerostradę bez utraty prędkości. Wciąż jechałem jako pierwszy - nikogo nie było przed nami. Rób fotę - pomyślałem - i tak zrobiłem

PUSTA ROWEROSTRADA

dojechaliśmy dobrym tempem do torów i znów musieliśmy przenosić rowery bo wciąż nie ma tam przejazdu - koszmar. Mało tego, o mały włos a rozjechałby nas pociąg. To skandal, bo nawet nie zwolnił widząc jak taszczymy nasze rowerki przez tory. Na szczęście udało nam się przeprawić niemal w ostatniej chwili

GROŹNY POCIĄG WIDMO

Przejechaliśmy przez lasek i już byliśmy na Kręciwilku pędząc ul.Bugajską w kierunku kolejnego przejazdu. Ku naszemu zdziwieniu był otwarty - pierwszy raz udało mi się przejechać przez ten przejazd nie czekając na jego otwarcie. Za przejazdem skręciliśmy w prawo i wzdłuż muru dawnej cegielni terenem dotarliśmy do michaliny. Potem obok torów biegnących nasypem dotarliśmy do al.Wojska Polskiego, pod torami przejściem , po chodniku i mostem nad nowymi torami tramwajowymi. Wzdłuż blokowiska i na wysokości kładki pożegnałem blablę odbijając w prawo. Śmignąłem między samochodami stojącymi na parkingu i już byłem na Mireckiego - już miałem jakieś 250m do domku więc mocniej nacisnąłem na pedały by utrzymać doskonałe tempo tej wycieczki.
Podsumowując - kolejny niedzielny wypad w męskim towarzystwie, pogadaliśmy o pierdołach, ale też zaczęliśmy przygotowania do Eksa Orbity, w dobrym tempie pokonaliśmy zróżnicowany teren i gdyby nie to, że gonił nas czas pewnie jeszcze pojechalibyśmy drogą koło nastawni - może następnym razem się uda.




mam go!

Sobota, 14 lipca 2012 · dodano: 18.07.2012 | Komentarze 0

Odebrałem dziś Egoistę - droga z warsztatu do domku przez Wolności, na rondzie w lewo i prosto, potem ulicą Niepodległości do al.Pokoju. W dół do Iłłakowiczówny i w prawo przez osiedle do Okrzei, następnie Mireckiego i w lewo pod klatkę.


Kategoria miastowo


jak zwykle...praca+coś tam przy powrocie

Piątek, 13 lipca 2012 · dodano: 18.07.2012 | Komentarze 1

Kolejny dzień z kozicą i fajną pogodą.
Wyjechałem jak zwykle skręcając w prawo w Mireckiego, następnie kawałek pod górkę i ostro w dół Okrzei.Koło lidla i w prawo w al.Wojska Polskiego, która jak zwykle codziennie doprowadziła mnie do estakady. Szybko pokonując skrzyżowanie wbiłem się w lewoskręt, by za chwile zwinnie przejechać między wciąż pałętającymi się po przejściu pieszymi i znów - jak co dzień znalazłem się na moim ulubionym odcinku.

GDZIEŚ NA UL.NIEPODLEGŁOŚCI

Na wysokości zajezdni tramwajowej mając złe wspomnienia z poprzednich dni odbiłem w prawo w osiedle by ominąć te wredne, czerwone światło na skrzyżowaniu z Równoległą. Pokonałem ją gdzieś w osiedlu i dalej pomknąłem między blokami wyjeżdżając na mój szlak dopiero koło basenu. Potem jazda była już spokojna-przeciąłem Bór, następnie wąskim asfaltem do ronda Mickiewicza, przez rondo prosto, koło sklepu spożywczego, docierając do Sobieskiego minąlem jakiegoś marudera na góralu.Przeciąłem Sobieskiego, potem koło PKS, koło sklepu z okularami, koło żabki i kilku innych sklepów i dalej jadąc Wolności dotarłem w okolice dworca PKP. jeszcze kawałek i w lewo w Waszyngtona, Sląską do Biegana gdzie zrobiłem sobie 17 okrążeń i strzeliłem taką fotę:

FOTKA NA DZIEWIĄTYM KÓŁECZKU

Szczęśliwy dalej pomknąłem już ścieżką wzdłuż Kilińskiego aż do Dekabrystów, by jak co dzień, po pokonaniu tej ostatniej okolicznymi ścieżkami między blokami dotrzeć do pracy.
W między czasie wyskoczyłem jeszcze coś załatwić, co poskutkowało dodatkowymi kilometrami. Droga do domku była trochę okrężna, znów poniosło mnie na szuter.
Na szczęście dzwonił Adaś, że już wymiatacz jest sprawny i gotowy do drogi więc jutro po niego się wybiorę.
Trzeba tylko jeszcze poszukać pana Marcina i oddać mu KROSS'a.


Kategoria miastowo


  • DST 23.45km
  • Teren 1.50km
  • Aktywność Jazda na rowerze

KRoSS'owe testy ...

Czwartek, 12 lipca 2012 · dodano: 12.07.2012 | Komentarze 0

Dziś w było przyjemnie.W drodze do pracy towarzyszył mi kolega o ksywce "Andżin-San", który po mnie przyjechał.Potem już standardową trasą - Mireckiego, Okrzei, Wojska Polskiego,pod estakadą, Niepodległości, przez rondo Mickiewicza prosto , koło dworca PKS, Focha, Śląska, koło sklepu muzycznego, przecięliśmy al.N.M.P., potem Kilińskiego , koło Teatru, dalej i dalej aż do Dekabrystów gdzie wbiliśmy się w osiedle by za chwilę dotrzeć na czas do pracy.Po drodze kumpel strzelił mi fotę:

DROGA DO PRACY

W czasie pracy wszyscy doszli do wniosku,że pójdziemy na niedalekie pola przy ul.Łódzkiej troszkę odpocząć i nabrać trochę optymizmu do dalszego wysiłku.

Piękne niebo przy ul.Łódzkiej

Było super wszyscy się relaksowali indywidualnie lub grupowo, zależnie od nastroju. Potem były zawody w zbieraniu czegokolwiek.Wygrał Radosław.

MUSZLE ZEBRANE PRZEZ KOLEGĘ

Potem powrót do pracy i jakoś zleciało - trasa do domku niemal identyczna z tą różnicą, że jeszcze odwaliłem małą kurierkę.
Kross jest trochę mułowaty ale na szuterku spisuje się całkiem całkiem.Trochę też nim pojeździłem robiąc skręty - także spisuje się dobrze, a kiera wyśmienicie ustawiona. Trochę irytuje mnie ta linka na sztycy, bo nie mam do niej klucza więc cały czas wożę ten balast ze sobą, ale kit tam - waga nie ważna liczy się sama jazda, a tej było dziś trochę.
Jestem lekko rozczarowany tylko średnią(niecałe 20km/h) czyżby maja forma staczała się po równi pochyłej? Czy to tylko kwestia zmiany rowerku?
zobaczymy....


Kategoria miastowo


bez celu....

Środa, 11 lipca 2012 · dodano: 12.07.2012 | Komentarze 0

Dziś do pracy ruszyłem zostawiając kozę w domku - trasa jak zwykle standardowa.Na Niepodległości znów zatrzymało mnie to paskudne światło przy Równoległej.Ale nic to bez skrępowania pedałowałem dalej.Po dojeździe do pracy okazało się,że wyjechałem dziś zupełnie niepotrzebnie - mam dzień wolny! Co za pech! Nie wiedziałem co robić - jeździć w kółko dookoła osiedla, czy czmychnąć gdzieś przed siebie...
Przypomniałem sobie,że przecież mogę odwiedzić syna u teściów w Myszkowie.
Tak też zrobiłem - pojechałem trochę niebieskim, trochę ancfaltem, trochę wzdłuż torów, trochę ciemno różowym po Myszkowie. Jako,że trochę nie chciało mi się zapie..ć z powrotem rowerkiem, a czas naglił wybrałem powrót pociągiem.
ILEŻ JA SIĘ KURNA WYCZEKAŁEM NA TEJ STACJI!!!

"A POCIĄGU NI MA"

Na szczęście przyjechał i mogłem spokojnie jeszcze załatwić kilka spraw w mieście,następnie udałem się na myjkę gdzie za siedem złociszy rower został wreszcie umyty.Na koniec popedałowałem do Adasia, który ma zadanie bojowe - doprowadzić Egoistę do stanu jaki nie będzie wzbudzał u mnie negatywnych odczuć podczas jazdy.
A od Pana Marcina dostałem rower do testów.W ogóle jakaś dziwna sprawa - wracając w obcisłych gatkach od Adama(naturalnie bez roweru z kaskiem pod pachą) zaczepił mnie gość(Pan Marcin)powiedział mi, że chętnie pożyczy mi swój rower, bo to bez sensu żebym taki kawał szedł do domku w spd-ach i w ogóle jakiś taki spoko gość. Mogę sobie kilka dni pojeździć skoro mój jest "w warsztocie", a potem mu oddam.Naprawdę, aż miło się człowiekowi robi jak takich ludzi spotyka.
Jutro do pracy jadę na KROSSie...




do pracy i po mieście...

Wtorek, 10 lipca 2012 · dodano: 12.07.2012 | Komentarze 2

Raniutko we wtorek wsiadłem na rower by jak co dzień dotrzeć nim do pracy.
Na początek z ulicy przy bloku dojechałem kilka metrów do Mireckiego , by jak co dzień skręcić za chwilkę w Okrzei.Zjeżdżając z górki licznik pokazał 45km/h - pomyślałem,że ten dzień zapowiada się nieźle.Bez przeszkód skręciłem w prawo w Wojska Polskiego by po minięciu przystanku włączyć się bezpiecznie do ruchu.Wciąż ostro kręciłem, bo poranek był zdecydowanie przyjemniejszy niż poniedziałkowy, więc do skrzyżowania z aleją Pokoju średnia była powyżej 35km/h.
"Chłopie zwolnij!!!" - pomyślałem, bo za wcześnie dojedziesz do pracy...
Z tymi rozmyślaniami minąłem kilka osób pod estakadą, po czym po niewielkim łuku dotarłem do mojego ulubionego odcinka - Niepodległości aż do ronda Mickiewicza.
Początkowo droga była pusta:


więc moja prędkość znów delikatnie wzrosła i nie odczuwałem nawet mocniejszego tętna.Jechało się super, aż do ulicy Równoległej, gdzie są dziwnie ustawione światła i jak zwykle tuż przede mną zapaliło się czerwone - ledwo wyhamowałem oblewając się potem.

CZERWONE NA RÓWNOLEGŁEJ

Dalsza część drogi mijała bez większych przygód, aż do momentu pokonania kolejnego skrzyżowania z Bór.Wjechałem na asfaltowy odcinek prowadzący do ronda Mickiewicza.Coś strasznego stało się z barierkami:

PRZEWRÓCONE BARIERKI

Za chwilkę ku zaskoczeniu barierki zupełnie zniknęły, co wprawiło mnie w osłupienie uniemożliwiające logiczne działanie potrzebne do wyprzedzenia poprzedzającej mnie rowerzystki:

BRAK BARIEREK

Już chciałem wyprzedzać moją przeciwniczkę z lewej, gdy nieoczekiwanie znów pojawiły się te cholerne barierki, więc doszedłem do wniosku,że lepiej będzie nie wykonywać już żadnych niebezpiecznych manewrów, trudno średnia w tym wypadku spadła mi do około 23km/h, ale wiem że to nie jest związane z moją formą tylko z niefortunnym zbiegiem dziwnych wydarzeń.

PONOWNE POJAWIENIE SIĘ BARIEREK

Trochę zamyślony jechałem już ul.Wolności...gdy nagle - kolejna przeszkoda!!
Na szczęście udało ją się minąć idealnym łukiem objeżdżając ją z prawej strony, co starałem się uwidocznić na fotce poniżej:

UWAGA!!!

Pokonawszy skrzyżowanie koło dworca PKS, skręciłem w ul.Focha, następnie w prawo w Śląską a jak se dojechałem do Biegana to wbiłem na lewy chodnik by po chwili już na legalu toczyć się ścieżką wzdłuż Kilińskiego.Następnie pokonałem al.JP i wciąż równym tempem ze średnią bliską 26km/h dojechałem ścieżką do ul.Dekabrystów.Po jej pokonaniu między blokami żwawo dojechałem do pracy. Z pracy praktycznie ta sama droga, z tą różnicą że odcinek rondo-ul.Bór pokonałem ulicą bo miałem serdecznie dość tych barierek.


Kategoria miastowo