Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi piter z miasteczka Częstochowa. Mam przejechane 24212.91 kilometrów w tym 3669.61 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.55 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 2708 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy piter.bikestats.pl

powrót do domku

Wtorek, 16 października 2012 · dodano: 17.10.2012 | Komentarze 3

Wieczorny powrót w deszczu nie należał do przyjemnych. Jak ci kierowcy traktują rowerzystów - okropność.Na początku skręciłem w Wodzickiego i dotarłem do Dekabrystów, później Dąbrowskiego do Biegana - było już ciemno, więc ciężko o fotkę - wbiłem się na ścieżkę, którą dotarłem do Sobieskiego.Od dworca znów ciąłem ulicami nawet przez wiadukt cisnąłem po asfalcie, żeby nie zwalniać dobrego tempa.
Deszcz siąpił, a moje skarpetki były już całe mokre. W sumie może i dobrze bo same się wyprały. Przy zjeździe z górki aż dwa razy ochlapali mnie niekulturalni kierowcy wjeżdżając celowo w kałuże. Cóż, trudno się jeździ w taką pogodę lecz czasami nie ma wyboru. Po dotarciu do domku zabrałem się za czyszczenie sprzętu. Wygląda na to,że "egoistek" bardzo dobrze zniósł dzisiejsze jazdy. Nasmarowałem co trzeba i jestem pewien,że jutro znów poniesie mnie żwawo przed siebie.


Kategoria miastowo


przed pracą

Wtorek, 16 października 2012 · dodano: 16.10.2012 | Komentarze 3

Dziś z rana zadzwonił jaro74 i powiedział,że ma ochotę coś pokręcić.
Jako że pogoda nie była zbyt fajna i trochę mżyło ociągałem się z podjęciem decyzji - jednak po dwunastym telefonie byłem już zdecydowany na przejażdżkę.
Jaro miał przyjechać po mnie pod Lidla, więc wyszedłem wcześniej by zrobić parę kółek dla rozgrzewki wokół bloku.Gdy poczułem, że już moje mięśnie są rozgrzane i utrzymają dobre tempo do jazdy puściłem się w dół ul.Okrzei w stronę Lidla. Jara jeszcze nie było, więc kilka razy okrążyłem sobie wokół parking robiąc z nudów slalom między kolorową kostką, którą jest wyłożony.
Gdy przyjechał Jaro, okazało się że zapomniał czapki Akcenta, na szczęście miałem dodatkowe rękawki w plecaku więc problem miał być rozwiązany. Niestety okazało się,że rękawki są trochę za wąskie lecz po dłuższej szamotaninie udało nam się wspólnie zainstalować jeden na jego głowie.Powiedział mi :"Teraz jest mi zdecydowanie cieplej, choć słabo słyszę, ale lepszy rydz niż nic"
Ruszyliśmy żwawo w kierunku al.Pokoju, potem ścieżką w dół, koło skansenu, pod dworcem, koło tlenowni, przez tory...dotarliśmy do rzeki.Skręciliśmy w prawo i terenem wzdłuż rzeki pomknęliśmy jeszcze kilkadziesiąt metrów. Tempo było ostre, bo przełożenie też dobre 3-2 i konkretna kadencja. Wydawało mi się,że jakby zaczęło mocniej padać. ale to tylko było złudzenie gdyż jadąc szybkim tempem zbyt blisko jechałem jara i cała woda z jego kół leciała mi na twarz. Niestety, pomimo moich krzyków żeby podkręcił tempo jechał wciąż przede mną - chyba faktycznie czapeczka z rękawka skutecznie wygłuszała wszystkie moje nawoływania.
Na prostej koło nastawni udało mi się w końcu z nim zrównać i po wiele znaczącej gestykulacji zatrzymaliśmy się na chwilę,żeby obejrzeć budynek nastawni i ustalić dalszą drogę do Olsztyna.
Deszcz nieco ustał, i pognaliśmy przez Skrajnicę.Wzniesienia nie stanowiły dziś dla nas problemu.Ja podjechałem na przełożeniu 2-6 i mogę śmiało powiedzieć,że kręciło mi się lekko. Dobrym tempem dojechaliśmy do rynku, Jaro chciał koniecznie strzelić pamiatkową fotkę ruin zamku jednak ten nie był dziś oświetlony, więc uznaliśmy że wracamy już do pracy.
Mocniej naciskając na pedały, w dobrym tempie skierowaliśmy się tą samą drogą do domu obierając kurs na Kusięta. I znów, jak poprzednio wzniesienia poszły gładko. Nie wiem czy to zasługa mojej formy, czy pozytywnego nastawienia do porannej wycieczki, ale kręciło mi się super. Już nawet deszcz mi nie przeszkadzał, bo chyba przestał padać. Przez las przed nastawnią jechałem pierwszy narzucając umiarkowane tempo.Jednak koło nastawni zauważyłem, że jestem sam - sam jak palec. A gdzie Jaro??? Pomyślałem,że muszę lekko przyhamować, ale nie miałem zamiaru się zatrzymywać, gdyż to byłoby niekorzystne dla rozgrzanych mięśni. Minąłem guardiana i dalej jadąc asfaltem dojechałem do ronda. Pomyślałem - fajne miejscówka na to żeby poczekać na kolegę. Zacząłem sobie robić okrążenia wokół ronda.1-5-10 czas leciał powoli 18-23-32.. Znów zaczęło padać.
Nagle na 72 okrążeniu zadzwonił telefon. Dzwonił Jaro - na wreszcie - pomyślałem, ciekawe co go zatrzymało. Okazało się,że pojechał inną drogą koło Michaliny, gdzie umył sobie rower, który był nieco upaćkany po przejażdżce. Mało tego, dwonił bo zaczynał się martwić co ze mną - gdyż już od 30 minut jest w pracy a mnie nie ma.No ładnie, a ja na niego czekałem...
Cóż było robić nacisnąłem na pedały i wzdłuż linii tramwajowej pognałem w kierunku tysiąclecia. Dobrym tempem zapierdzialałem do roboty, bo faktycznie była już spora strata czasowa. Udało mi się dojechać sprawnie w 21minut - więc z formą wciąż nie jestem na bakier.
Podsumowując: wypad całkiem niezły i pomimo problemów z niekompletną odzieżą i nie oświetlonym zamkiem w Olsztynie(brak fotek) udany, a do tego trzeba jeszcze dodać naprawdę dobre tempo pomimo niezbyt fajnej pogody.




takie tam sprawy

Sobota, 13 października 2012 · dodano: 16.10.2012 | Komentarze 0

Dziś na kozicy parę km sobie zrobiłem celem podtrzymania jej na duchu, bo zaniedbywałem ją cały tydzień, a tak bidulka niech wie,że wciąż przydatna jest.


Kategoria miastowo


praca...i droga powrotna nieco okrężna

Piątek, 12 października 2012 · dodano: 16.10.2012 | Komentarze 0


Kategoria miastowo


do pracy i po mieście...

Czwartek, 11 października 2012 · dodano: 16.10.2012 | Komentarze 0


Kategoria miastowo


żwawym tempem do pracy i z powrotem

Środa, 10 października 2012 · dodano: 16.10.2012 | Komentarze 0


Kategoria miastowo


do pracy i po mieście...

Wtorek, 9 października 2012 · dodano: 16.10.2012 | Komentarze 0


Kategoria miastowo


jak zwykle...praca+coś tam przy powrocie

Poniedziałek, 8 października 2012 · dodano: 16.10.2012 | Komentarze 0


Kategoria miastowo


troszkę miastowo i do Olsztyna...

Sobota, 21 lipca 2012 · dodano: 26.07.2012 | Komentarze 2

Musiałem dziś załatwić kilka spraw, ale co mi tam...szybko przemknąłem przez miejską dżunglę. Pedałując sobie miarowym ruchem doszedłem do wniosku,że można by się przejechać do Olsztyna - wszak jutro kawał drogi się zapowiada i trzeba jako tako podtrzymać formę. Chciałem też sprawdzić jak się spisują oponki przy prędkościach powyżej 30km/h, bo spodziewam się,że takie prędkości na jutrzejszym wypadzie mogą być normalne, a każde niepotrzebne wibracje mogą osłabić moje tempo.
Tak też sobie jechałem asfalcikiem i rozmyślałem nad najbardziej ekonomiczną pozycją do jazdy. Nie wiadomo kiedy dotarłem na Olsztyński rynek - jest tam teraz bardzo podobnie do mojego ulubionego miejsca w Częstochowie czyli pl.Biegańskiego. W Olsztynie poszli nieco dalej , bo nie ma ani jednego drzewka. Lubię takie place więc zrobiłem sobie 9 okrążeń dookoła w umiarkowanym tempie, żeby mięśnie nie ostygły ani też żeby zbytnio się nie forsować. Gdy na którymś z kolei okrążeniu przejeżdżałem koło przystanku autobusowego - mało nie straciłem równowagi! Znów uwagę moją przykuł gołąb - wstrętne ptaszyska chyba mnie prześladują! Jednak, gdy rozeznałem się nieco w sytuacji wszystko przybrało zupełnie inny obrót. Gołąbek się trochę nie ruszał i wyglądał jakby się nieco przejadł - nie wiem czy spał, czy po prostu postanowił się przekimać w takim właśnie miejscu - bo drzew na rynku nie ma(jak już wyżej pisałem). Cichaczem pstryknąłem mu fotę i zadowolony z takiego obrotu sprawy po dokończeniu dziewiątego okrążenia raźno cisnąc na pedały ruszyłem główną drogą w stronę domku. Droga mi się nawet nie dłużyła, bo wciąż zastanawiałem się czy jutro znów będę miał jakąś konfrontację z kolejnym gołębiem, czy spokojnie będę mógł się skupić na jeździe w grupie.
Podsumowując - kolejny samotny wypad w dobrym tempie i z przygodami.A test opon wypadł pozytywnie. Bez problemu mogę wchodzić w lekkie zakręty nawet przy 33km/h - przy wyższych prędkościach nie wiem, bo nie dało dziś rady szybciej - sporo samochodów - przecież sobota.

GOŁĄBEK NA RYNKU W OLSZTYNIE




przygoda z ptakiem...

Piątek, 20 lipca 2012 · dodano: 23.07.2012 | Komentarze 3

Dziś droga do pracy zleciała jak zwykle całkiem szybko. Całkiem szybko minął też dzień w pracy. Przy powrocie troszkę pojeździłem tu i tam lecz najgorsze czekało na mnie w miejscu gdzie zawsze się zatrzymuje.
Nie uwierzycie, ale dziś o mały włos a rozjechałbym olbrzymiego gołębia!!!
Nie wiem skąd te potworne ptaszyska się wzięły, ale niektóre są tak duże jak psy. Na dowód fotka - ptaszysko na moim ulubionym placu obok ratusza, przecież one są okropnie duże i nawet jak już bym takiego przejechał to można się przewrócić i stłuc sobie coś nawet.

WIELKI PTAK NA PLACU BIEGAŃSKIEGO

Ja już chyba gołębi to lubić nie będę, nawet tych małych.


Kategoria miastowo