Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi piter z miasteczka Częstochowa. Mam przejechane 24212.91 kilometrów w tym 3669.61 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.55 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy piter.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2012

Dystans całkowity:344.27 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:28.69 km
Więcej statystyk
  • DST 46.55km
  • Aktywność Jazda na rowerze

testy na nowym sprzęcie , droga do pracy i dziwny sms

Sobota, 20 października 2012 · dodano: 20.10.2012 | Komentarze 4

Dzisiejszy dzień to spora dawka wrażeń, trochę stresu, trochę śmiechu połączonego z niesmakiem...ale do rzeczy.

Rano obudził mnie tel. od koleżanki. Chciała bidulka żebym jej sprawdził nowy rowerek zakupiony wczoraj na rynku od jakiegoś przygodnego sprzedawcy.Cóż było robić pojechałem do niej na swoim bajku w dobrym tempie, ale zupełnie się nie zmachałem gdyż mieszka zaledwie 4-ry bloki dalej. Czekała już na mnie, więc szybko oddałem jej swego rumaka w jej dłonie.
Po chwili siedziałem już na jej pięknym, połyskującym w słońcu rowerku.Muszę przyznać,że robił spore wrażenie.

Zaproponowałem przejażdżkę w okolice nastawni. Kumpela się zgodziła bez zbędnego kręcenia nosem. W sumie nie miała wyjścia, bo pogoda dziś ładna, deszcz nie padał i kałuż też jak na lekarstwo, więc jazda zapowiadała się lekko i przyjemnie...niestety tylko się zapowiadała.

Gdy ruszyliśmy w stronę skansenu tnąc przez ul.Limanowskiego odniosłem wrażenie jakby rower sam skręcał. Wydawało mi się niemal, że skręca nawet wtedy gdy ja nie skręcam kierownicą. Było to dziwne, bo zarówno na "Egoistku" jak i na "Kozie" trzeba się trochę nakręcić, a w przypadku tej drugiej nawet i czasem naszarpać.
Gdy dojeżdżaliśmy już w pobliże dworca odczułem, że muszę trochę więcej siły wkładać w jazdę na tym czerwonym cudeńku.Jechało mi się momentami naprawdę ciężko i mimo tego,że jechaliśmy dobrze mi znaną trasą czułem jak opadam z sił, a tempo staje się żenujące. Koło Guardiana wiedziałem już,że nie dojadę dalej niż do nastawni o czym poinformowałem koleżankę. Na szczęście nie sprzeciwiała się bo też miała mało czasu.
Poprosiłem ją o pamiątkową fotkę-na szczęście miała aparat-więc można było się dobrze ustawić.

Dogadaliśmy się tak, że ona już śmignie na moim rowerku na chatkę, a ja przetestuję jej bajka w drodze do pracy i z powrotem.Nawet się zgodziła i se po chwili pojechała swoim tempem.
Ja wciąż byłem zaintrygowany tym,że ten sprzęcik wciąż tak łatwo skręca. Niestety jechał nadal ciężko i przeżywałem prawdziwe męczarnie.Nawet piesi, którzy przypadkowo wtargnęli mi na ścieżkę spokojnie zdążyli z niej zejść nim dojechałem do nich. Więc dodatkowo mnie irytował fakt,że nie mogę nikogo opierdzielić - kurde - a tak bym kogoś najzwyczajniej zbeształ.
Wpadłem na pomysł,że po drodze zajrzę do serwisu.Się kurna narobiło!!
Chłopaki wykumali,że brakuje jakiejś części przy kole i przez to się mi tak ciężko jechało, bo ogólnie rzecz biorąc nie było w nim powietrza

No fakt - mieli rację:


Obiecali,że mi załatwią brakującą część więc już spokojniejszy pojechałem do pracy.A,że było już do niej bliziutko więc i tempo zdołałem utrzymać w miarę normalne.Muszę jeszcze podkreślić, że pozycja na rowerku jest niezmiernie komfortowa-wiadomo nie tak jak na kozie, ale jest dobrze. Ponadto rower świetnie składa się w zakręty i posiada bardzo przydatny bagażnik.

************************************************************
W pracy czas płynął całkiem szybko. W pewnej chwili na moją firmową komórkę dostałem dziwnego sms'a . Bardzo mnie rozbawiły reakcje kolegów i koleżanek z pracy, którzy po przeczytaniu tej wiadomości też się nieźle bawili, w końcu to firmowa komóra i wszyscy mają do niej dostęp. Tak jak wszyscy mogą czytać moje przygody na rowerku, które czasem mam ochotę tu opisywać
Muszę się nią podzielić tu także:

"Witam Piotrze. Czy musisz w swoich wpisach na BS zamieszczać jakieś aluzje do wpisów Edyty?Doskonale wiem jak rozwlekle i opisowo pisze,ale nie musisz wcale tego czytać. Czy aż tak bardzo nudzicie się z Jarkiem w pracy?Nie bardzo rozumiem co to ma na celu.Po którym wpisie z kolei przestaje to być zabawne...Pozdrawiam Robert.


Ogólnie dziwne, ale i śmiesznie infantylne - bo:
Też nie rozumiem o co chodzi, piszę sobie tu dla siebie, może dla kilku znajomych, może dla kilku "podglądaczy", nie ma przymusu czytania, ani obowiązkowej subskrypcji moich wycieczek...więc...
posługując się cytatem z w/w wiadomości - "nie musisz wcale tego czytać"


*****************************************************************************
Dzionek zleciał jakoś, a do domku wróciłem taksmeną, ponieważ kolega tak majstrował przy moim testowym rowerku, że mi go po prostu rozłożył...czy też w tym przypadku raczej złożył.




praca...i droga powrotna nieco okrężna

Piątek, 19 października 2012 · dodano: 19.10.2012 | Komentarze 0

Bardzo udany dzień, aczkolwiek coś się dzieje z tylnym kołem kozy. Mam wrażenie jakby troszkę mi tył zarzucało, ale mimo tego przez cały dzień nie zmieniałem przełożeń.Do pracy z przodu jeden - z tyłu jeden. Powrót analogicznie tak samo.

Jutro mam w planach testować większą zębatkę w Egoistku.Dokupiłem dziś kilka gadżetów, które na pewno poprawią moje tempo jazdy.Zrobiłbym fotkę,ale mi się już nie chce więc musicie poczekać do jutra.

A, bym zapomniał... Dziś widziałem olbrzymią wiewiórkę pod Realem, która rozdawała jakieś ulotki, normalnie masakra jakaś. Gdzie oni takie gadziny hodują? Bo przecież nie w parkach chyba?


Kategoria miastowo


praca...

Czwartek, 18 października 2012 · dodano: 19.10.2012 | Komentarze 0

Dziś dobrym tempem jechałem trasą dobrze mi znaną.

Pogoda zajebiaszcza z wyjątkiem chłodnego poranka,ale już przezornie założyłem dwie pary skarpet więc termicznie było OK.


Kategoria miastowo


...praca i kozica

Środa, 17 października 2012 · dodano: 19.10.2012 | Komentarze 0

wpis będzie...


Kategoria miastowo


powrót do domku

Wtorek, 16 października 2012 · dodano: 17.10.2012 | Komentarze 3

Wieczorny powrót w deszczu nie należał do przyjemnych. Jak ci kierowcy traktują rowerzystów - okropność.Na początku skręciłem w Wodzickiego i dotarłem do Dekabrystów, później Dąbrowskiego do Biegana - było już ciemno, więc ciężko o fotkę - wbiłem się na ścieżkę, którą dotarłem do Sobieskiego.Od dworca znów ciąłem ulicami nawet przez wiadukt cisnąłem po asfalcie, żeby nie zwalniać dobrego tempa.
Deszcz siąpił, a moje skarpetki były już całe mokre. W sumie może i dobrze bo same się wyprały. Przy zjeździe z górki aż dwa razy ochlapali mnie niekulturalni kierowcy wjeżdżając celowo w kałuże. Cóż, trudno się jeździ w taką pogodę lecz czasami nie ma wyboru. Po dotarciu do domku zabrałem się za czyszczenie sprzętu. Wygląda na to,że "egoistek" bardzo dobrze zniósł dzisiejsze jazdy. Nasmarowałem co trzeba i jestem pewien,że jutro znów poniesie mnie żwawo przed siebie.


Kategoria miastowo


przed pracą

Wtorek, 16 października 2012 · dodano: 16.10.2012 | Komentarze 3

Dziś z rana zadzwonił jaro74 i powiedział,że ma ochotę coś pokręcić.
Jako że pogoda nie była zbyt fajna i trochę mżyło ociągałem się z podjęciem decyzji - jednak po dwunastym telefonie byłem już zdecydowany na przejażdżkę.
Jaro miał przyjechać po mnie pod Lidla, więc wyszedłem wcześniej by zrobić parę kółek dla rozgrzewki wokół bloku.Gdy poczułem, że już moje mięśnie są rozgrzane i utrzymają dobre tempo do jazdy puściłem się w dół ul.Okrzei w stronę Lidla. Jara jeszcze nie było, więc kilka razy okrążyłem sobie wokół parking robiąc z nudów slalom między kolorową kostką, którą jest wyłożony.
Gdy przyjechał Jaro, okazało się że zapomniał czapki Akcenta, na szczęście miałem dodatkowe rękawki w plecaku więc problem miał być rozwiązany. Niestety okazało się,że rękawki są trochę za wąskie lecz po dłuższej szamotaninie udało nam się wspólnie zainstalować jeden na jego głowie.Powiedział mi :"Teraz jest mi zdecydowanie cieplej, choć słabo słyszę, ale lepszy rydz niż nic"
Ruszyliśmy żwawo w kierunku al.Pokoju, potem ścieżką w dół, koło skansenu, pod dworcem, koło tlenowni, przez tory...dotarliśmy do rzeki.Skręciliśmy w prawo i terenem wzdłuż rzeki pomknęliśmy jeszcze kilkadziesiąt metrów. Tempo było ostre, bo przełożenie też dobre 3-2 i konkretna kadencja. Wydawało mi się,że jakby zaczęło mocniej padać. ale to tylko było złudzenie gdyż jadąc szybkim tempem zbyt blisko jechałem jara i cała woda z jego kół leciała mi na twarz. Niestety, pomimo moich krzyków żeby podkręcił tempo jechał wciąż przede mną - chyba faktycznie czapeczka z rękawka skutecznie wygłuszała wszystkie moje nawoływania.
Na prostej koło nastawni udało mi się w końcu z nim zrównać i po wiele znaczącej gestykulacji zatrzymaliśmy się na chwilę,żeby obejrzeć budynek nastawni i ustalić dalszą drogę do Olsztyna.
Deszcz nieco ustał, i pognaliśmy przez Skrajnicę.Wzniesienia nie stanowiły dziś dla nas problemu.Ja podjechałem na przełożeniu 2-6 i mogę śmiało powiedzieć,że kręciło mi się lekko. Dobrym tempem dojechaliśmy do rynku, Jaro chciał koniecznie strzelić pamiatkową fotkę ruin zamku jednak ten nie był dziś oświetlony, więc uznaliśmy że wracamy już do pracy.
Mocniej naciskając na pedały, w dobrym tempie skierowaliśmy się tą samą drogą do domu obierając kurs na Kusięta. I znów, jak poprzednio wzniesienia poszły gładko. Nie wiem czy to zasługa mojej formy, czy pozytywnego nastawienia do porannej wycieczki, ale kręciło mi się super. Już nawet deszcz mi nie przeszkadzał, bo chyba przestał padać. Przez las przed nastawnią jechałem pierwszy narzucając umiarkowane tempo.Jednak koło nastawni zauważyłem, że jestem sam - sam jak palec. A gdzie Jaro??? Pomyślałem,że muszę lekko przyhamować, ale nie miałem zamiaru się zatrzymywać, gdyż to byłoby niekorzystne dla rozgrzanych mięśni. Minąłem guardiana i dalej jadąc asfaltem dojechałem do ronda. Pomyślałem - fajne miejscówka na to żeby poczekać na kolegę. Zacząłem sobie robić okrążenia wokół ronda.1-5-10 czas leciał powoli 18-23-32.. Znów zaczęło padać.
Nagle na 72 okrążeniu zadzwonił telefon. Dzwonił Jaro - na wreszcie - pomyślałem, ciekawe co go zatrzymało. Okazało się,że pojechał inną drogą koło Michaliny, gdzie umył sobie rower, który był nieco upaćkany po przejażdżce. Mało tego, dwonił bo zaczynał się martwić co ze mną - gdyż już od 30 minut jest w pracy a mnie nie ma.No ładnie, a ja na niego czekałem...
Cóż było robić nacisnąłem na pedały i wzdłuż linii tramwajowej pognałem w kierunku tysiąclecia. Dobrym tempem zapierdzialałem do roboty, bo faktycznie była już spora strata czasowa. Udało mi się dojechać sprawnie w 21minut - więc z formą wciąż nie jestem na bakier.
Podsumowując: wypad całkiem niezły i pomimo problemów z niekompletną odzieżą i nie oświetlonym zamkiem w Olsztynie(brak fotek) udany, a do tego trzeba jeszcze dodać naprawdę dobre tempo pomimo niezbyt fajnej pogody.




takie tam sprawy

Sobota, 13 października 2012 · dodano: 16.10.2012 | Komentarze 0

Dziś na kozicy parę km sobie zrobiłem celem podtrzymania jej na duchu, bo zaniedbywałem ją cały tydzień, a tak bidulka niech wie,że wciąż przydatna jest.


Kategoria miastowo


praca...i droga powrotna nieco okrężna

Piątek, 12 października 2012 · dodano: 16.10.2012 | Komentarze 0


Kategoria miastowo


do pracy i po mieście...

Czwartek, 11 października 2012 · dodano: 16.10.2012 | Komentarze 0


Kategoria miastowo


żwawym tempem do pracy i z powrotem

Środa, 10 października 2012 · dodano: 16.10.2012 | Komentarze 0


Kategoria miastowo