Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi piter z miasteczka Częstochowa. Mam przejechane 24212.91 kilometrów w tym 3669.61 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.55 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 2708 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy piter.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

seta...

Dystans całkowity:6211.33 km (w terenie 1323.86 km; 21.31%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Suma podjazdów:2708 m
Liczba aktywności:51
Średnio na aktywność:121.79 km
Więcej statystyk
  • DST 137.87km
  • Teren 75.00km
  • Temperatura 33.4°C
  • Sprzęt Terenowy Wymiatacz
  • Aktywność Jazda na rowerze

samotnie i z synem....

Poniedziałek, 5 sierpnia 2013 · dodano: 05.08.2013 | Komentarze 0

Dziś jest super. Wcześnie trzeba było wstać, bo ktoś czekał na przesyłkę...cóż rześko z rana było więc tą samą trasą co wczoraj do Poraja(sklep był czynny), następnie dookoła, tym razem pełne koło. Powrót tą samą trasą, przynajmniej chłodek jako taki w lesie. W domku prysznic i chwila przerwy.
Następnie wypad z synem do Leśnego, trasa zacieniona czyli droga pożarowa. Po drodze chwila przerwy na miejscówce.

A następnie już dociągnęliśmy spokojnym tempem do mekki rowerzystów.

Dał chłopak radę, a że pora obiadowa to posiłek obowiązkowy.

Potem - wiadomo leżenie na ławce i uzupełnianie płynów...cisza i spokój...żadnych rowerzystów. Powrót tą samą trasą z dwoma krótkimi pauzami, między innymi po to,żeby tacie zrobić foto ;)

Młody nawet spróbował energetycznego batona...podziałało, aż sam się zdziwiłem.
Bardzo rowerowy poniedziałek i bardzo fajny wypad z synem.


Wieczorowo jeszcze 21,5km...kurierka




środowo...

Środa, 31 lipca 2013 · dodano: 31.07.2013 | Komentarze 6

Rano, wiadomo kurierka...

Koło południa znów kurs do miasta, i wyjazd w trasę. Trochę nie miałem koncepcji, gdyż plany się zmieniły i wyszło jak wyszło. Słowik, Korwinów, Wrzosowa, śmierdząca Sobuczyna... Następnie Nierada i przez Poczesną Wanaty Jastrząb nad zbiornik. Trochę było zachmurzone.

Później to już tak jak zwykle dookoła, Masłońskie, Poraj, Dębowiec i Leśny...mimo,że posiedziałem(poleżałem) w nim koło 2 godzin to nikt się nie pojawił, oprócz przelotnego deszczu. Powrót jak zwykle pożarówką + jeszcze wieczorowe sprawy.

Miała być dziś wisienka(200) , ale nie wyszło czasowo więc zadowoliłem się tylko czarną oliwką na szaszłyku w Leśnym. Rewelacja, nawet udało mi się to wszystko upchać w sobie...a potem leżałem...


Miesiąc zajebisty, jutro koło do naprawy...więc rano nici z jazdy ;)




  • DST 272.33km
  • Teren 1.00km
  • Temperatura 40.0°C
  • Sprzęt Terenowy Wymiatacz
  • Aktywność Jazda na rowerze

bełchatów zdobyty...czyli grillowanie na asfalcie

Niedziela, 28 lipca 2013 · dodano: 28.07.2013 | Komentarze 6

Zdecydowałem się jednak doczepić do orbitującej od pónocy ferajny - oczywiście z małym opóźnieniem, więc z wywieszonym jęzorem doszedłem grupę na wjeździe do Kłobucka. Cała noc zeszła na pedałowaniu z orbitowcami, jednak najlepiej jechało się z michaiłem i Ronaldem, bo przynajmniej było równe tempo. Potem gdzieś się stracili bo czekałem chwilę na maruderów - skutek był zajebisty, bo w pewnym momencie prędkość wynosiła 18km/h, lekka lipa, lecz dowiozłem się z nimi do jakiejś stacji benzynowej i po szybkim naładowaniu poleciałem dalej sam,po chwili doganiając jakąś grupkę. I tak sobie razem kręciliśmy do świtu i punktu kontrolnego. I tam wyszło, że lekko się zapędziłem i trzeba wracać...sporo tego było i jeszcze po okręgu.
W końcu elektrownia zaczęła być realna

i coraz większa...

Było sporo szukania właściwych dróg, ale strażnicy byli pomocni i jakoś przebrnąłem przez te zawiłe drogi, znów chyba trochę nadkładając.Infrastruktura to głównie taśmociągi pod każdą postacią - teren chyba nieograniczony...

Dotarłem w końcu do Kleszczowa - bajkowy świat dla rowerzystów.

Pokonując nieco ponad 20km ścieżki rowerowej minąłem się tylko z jednym rowerzystą.
Kominy elektrowni znów się oddalały

Wreszcie udało mi się dotrzeć do punktu widokowego na odkrywkę.


Ogrom terenu jest niesamowity, ilość maszyn i ta niekończąca się przestrzeń - rewelacja.

Posiedziałem, nawodniłem się i wrzuciłem kolejną porcję energetycznego ziarna.

Droga powrotna, to już masakra. Początek luz - powrót ścieżką rowerową, a potem...wykopy, brak drogi,miejscami prowadzenie roweru, ale dotarłem do asfaltu. I znów nadłożyłem drogi kierując się na Kamieńsk...lipa, bo temperatura zaczynała rosnąć. W Kamieńsku padłem niemal na ryj na stacji benzynowej. Na szczęście było coś z lodówki. Odpoczynek zajął sporo czasu, ale przyniósł jako taki efekt, więc ruszyłem przez Radomsko, Kłomnice, Rudniki, Rędziny...dojechałem. To była piekielna droga pod każdym względem.Licznik pokazywał 42,7. Bidon napełniałem na tym odcinku czterokrotnie u przydrożnych mieszkańców, ale jakoś poszło. W cze-wie jeszcze musiałem się nawodnić czymś naprawdę zimnym więc spokojnie w knajpce wrzuciłem dwa napoje...istna masakra.
Mam nadzieję, że orbitujący trochę wyluzują ,bo to nie są warunki na taki dystans, ale szczerze życzę Wszystkim powodzenia.

Ja jestem zadowolony - poprawiłem rekord życiowy, i przełamałem sześć tysięcy w tym roku...

Tak tu się buduje - najpierw droga dla rowerów(już wylana podbudowa betonowa)


Leśny tubylec, jak na zająca to mało był wystraszony


Kamieńsk - objechany...




na poranną kawę...+ nocka

Środa, 24 lipca 2013 · dodano: 24.07.2013 | Komentarze 0

Trochę kurierki po mieście, a następnie przez Mirów, Zieloną do Kusiąt na kawę. Powrót okrężnie przez Olsztyn, pożarówkę, Zawodzie i Korwinów. Rześki poranek, ale nie ma czasu na więcej...

Nie zapowiadało się, ale się udało. Miastowo, następnie Olsztyn przez Srocko i Kusięta...Przycupnąłem na chwilę z boku zamku i do chatki już główną. Dziś znów chłodno, momentami to by się nogawki przydały.




  • DST 168.42km
  • Teren 2.00km
  • Temperatura 27.0°C
  • Podjazdy 1640m
  • Sprzęt Terenowy Wymiatacz
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kraków...czyli za siódmą górą...

Niedziela, 21 lipca 2013 · dodano: 22.07.2013 | Komentarze 4

Niedzielna wycieczka z grupą pozytywnie nastawionych bikerów.
Ja tam jak zwykle spóźniony, doszedłem peleton przed Osinami...i tak sobie jechaliśmy i jechaliśmy...

a potem zaczęły się wzniesienia i górki...
Na początek była Góra Włodowska...potem następna...następna...nie było źle, aczkolwiek trasa jakaś nieznana. W Ogrodzieńcu, się unormowało i spokojnie dojechaliśmy do Rabsztyna. Kwaśnica stawiała na nogi i była nawet chwila na nacieszenie się fajnym widokiem zamku.

Trochę tam posiedzieliśmy, bo okazało się że za chwilę dojedzie szczepan, który wyjechał nam na powitanie z Krakowa.
Ruszyliśmy dalej...było całkiem spoko, ale znów pojawiły się górki. Co najlepsze - to po podjechaniu pod górkę nie było spodziewanego zjazdu, lecz kolejny podjazd... I tak to trwało i trwało, aż dojechaliśmy do Skały. Potem podobało się chyba wszystkim po były głównie zjazdy, a dodatkowo można było podziwiać piękną panoramę samych Tatr, bo przejrzystość powietrza była super.

W końcu udało się dojechać. W centrum odłączamy się z ProPhet'em od decydującej grupy i lecimy na rynek. Po co? Zrobić sobie oczywiście fotę, obfocić się, żeby była fota na neta...być w Krakowie i nie strzelić sobie foty? Nie ma takiej opcji. Ludzi napchane na maksa, ale po chwili znajdujemy upragnione miejsce i jest.

Z rynku wbijamy w złą ulicę, ale za chwilę znajdujemy właściwą drogę i mijając Wawel mkniemy na umówioną miejscówkę

Za chwilę docieramy na popas do restauracji i spokojnie wchłaniamy zestaw dnia. Okazuje się że mamy nawet zapas czasowy, więc już na lajcie grupą docieramy na pociąg i...jest impreza.

Dzięki Wszystkim za wspólne kręcenie, było super.
Pełen szacunek dla Pań!!!
Helenka - jesteś kiler, nie myślałem...
Iwona - chyba nie ma takiej trasy, której nie przejedziesz.
Agnieszka - no i dojechałaś, jesteś cholernie wytrwała - gratuluję

Z dworca jeszcze szybka kurierka i do domku, bo rodzina już czeka na opowieści z trasy...




  • DST 145.95km
  • Teren 30.00km
  • Temperatura 0.0°C
  • Sprzęt Terenowy Wymiatacz
  • Aktywność Jazda na rowerze

warto było...

Czwartek, 18 lipca 2013 · dodano: 18.07.2013 | Komentarze 3

na początek z rańca kurierka na tysiąclecie, potem przez centrum, na Mirów i przez Zieloną do Kusiąt.Kawa u siostry, potem cofka do przejazdu i Turów, Przymiłowice, Zrębice, Biskupice, Zaborze, Wysoka L., Żarki i Myszków.Na Światowid i tam spokojne ładowanie akumulatorów.Powrót terenem wzdłuż torów do drogi na Koziegłowy.Następnie Żarki, Masłońskie, Poraj - miałem lecieć niebieskim, ale na drugim przejeździe kierunek na główną - Osiny, potem szukanie właściwego skrętu i Zawodzie, Korwinów...Słowik. Potem po płytach do przejazdu, terenowo koło michaliny i na chatę w spokoju obejrzeć TdF. Telefon do Arka wykonałem za późno, więc lipa...i tak jeszcze kurierka do centrum wypadła. Powrót na Raków i znów terenem koło Michaliny, asfaltem do Bugaja i terenem przez lasek.Potem przez tory i terenem do rowerostrady - nie wjechałem na nią.Skęciłem w p.pożarówkę i terenem pognałem do Leśnego, po drodze spotkanie z Arkiem i Robertem, niestety już wracali...Ale nie byłem sam - w Leśnym spotkanie z Agnieszką(Abovo) i Kulistym, oraz chmarą szosowców.Posiadówka długo trwała i z Agą, jako ostatni opuszczamy bar...a bidulka lampionów nie miała, więc zdana na mnie była.Tam gdzie ja tam i ona...więc na drogę pożarową udaliśmy się razem i romantyczny przejazd wśród komarów sobie zrobiliśmy. Po dotarciu do czewki jeszcze asekuracyjnie odprowadziłem Agę pod basen, bo tam już oczekiwał na nas Sebiq z jej lampionami. A potem to już przyciąłem na chatę...
Więc warto było wieczór z Agnieszką spędzić...szkoda że lampek nie miałaś bo do Poraja na pewno jeszcze byśmy zajrzeli....




asfaltowa odyseja siewierska...

Niedziela, 14 lipca 2013 · dodano: 14.07.2013 | Komentarze 7

Wczoraj szybka telefoniczna ustawka. Dziś piękny poranek, mimo padającego w nocy deszczu.Na miejsce zbiórki docieram jak zwykle spóźniony. Czekają już na mnie - Faki, Piotrek78 i stin14. Odpalamy po chwili i kierujemy się na początek na Korwinów. Następnie Nowa Wieś, Wanaty, Jastrząb, Poraj, Gęzyn i docieramy na rynek w Koziegłowach. Tam przerwa na pamiątkowe zdjęcie grupowe:


Przy okazji też Robert bije rekord w podnoszeniu ilości rowerów.
Za chwilę ruszamy dalej pędząc przez: Koziegłówki, Mysłów, Osiek, Pińczyce i Nową Wioskę. Zatrzymujemy się dopiero przy kamieniołomach, wiadomo po co.


Po kilku machnięciach korbą już jesteśmy w Siewierzu, w którym spędzamy w sumie nie więcej niż 15 minut. Oczywiście, mamy czas na pamiątkowe fotki:
-grupowe w ekipie

- i indywidualne sesje

.

Na wyjeździe zaliczamy jeszcze odpust, gdzie kupuję pamiątkę. Nabywamy też od kobity kiszone ogóry w zajebistej cenie 1 zeta sztuka. Były też po 2 zeta, ale bardziej przypominały kabaczki. Z Siewierza kierujemy się na Myszków przez Czekankę, Leśniaki, Będusz. Następnie odbijamy na Postęp, Lgota-Nadwarcie i wyskakujemy w Żarkach Letnisko. Tempo jest rewelacyjne i lecimy dalej asfaltowo przez Masłońskie i Poraj.Potem przez Dębowiec i pomarańczowym docieramy do Sokolich. Finisz i jesteśmy wreszcie w Leśnym. Tankowanie płynów odbywa się zdecydowanie powoli gdyż dzięki Robertowi i Piotrkowi tempo przejazdowe było na tyle dobre, że jesteśmy niemal 30 minut przed zakładanym czasem przyjazdu. Na miejscu spora(!!!) ekipa szosowców, spotykamy też Yatzę z kolegą. Po nasyceniu, wybieramy najkrótszą drogę na chatę, czyli Skrajnica i rowerostrada. Oczywiście mijamy też Nastawnię, Guardiana aż docieramy do dworca na Rakowie gdzie żegnam kompanów sam udając się jeszcze do matuli, by za chwilkę dotrzeć na chatę.
Podsumowując - świetna wycieczka, co prawda głównie asfaltowa lecz biorąc pod uwagę nocne opady innego wyjścia nie było. Jazda w dobrym tempie, co wskazuje na stabilizowanie się formy. Chyba dziś pokonałem sam siebie bo mamy 14 dzień miesiąca, a ja przekręciłem już ponad 1100km.

Dzięki chłopaki za towarzystwo, nawet mimo tego wciąż wiejącego w pysk wiatru było super.




wykorzystując poranne przebudzenie....

Środa, 10 lipca 2013 · dodano: 10.07.2013 | Komentarze 4

...można wyjść na rower

Jest regularność - co 12 godzin...
Dobra, rano też można pedałować, a nawet jest to wskazane. Typowo, koło Michaliny i szutrowo Poraj. Biedronka - zalew, wałem na pomost i RELAX....
Powrót znów wałem, i tą samą trasą pomijając Biedronkę.
W czewce jeszcze mała objazdówka, żeby coś do roboty mieć.

Duszno - masakra...

Fota, nie jest z dzisiejszej wycieczki, ale jest dokładnie wykonana pod tym samym budynkiem, w którym dziś także byłem.


...Wieczorowo - Michalina, Słowik, Wrzosowa, Huta Stara, Sobuczyna, Brzeziny i powrót Sabinowską, przez przejazd, Jadwigi i wielkim łukiem przez Parkitkę niemal pod sam las do ziomala na Północ.Powrót już mniej hardkorowy-Promenada, ścieżką wzdłuż tramwaju, J.P.2 do rzeki i wałem nadwarciańskim do Stradomki.Potem kawałek wzdłuż niej i już najprostszą drogą do chaty... cieplutko, ale wiać jakby zaczyna.




słoneczna masakra...

Poniedziałek, 8 lipca 2013 · dodano: 09.07.2013 | Komentarze 0

Na początek miastowo...następnie aleją Brzozową, przez Białą, Kamyk do Kłobucka - trochę się pokręciłem, luknąłem Zakrzew i kierunek Wręczyca. Droga masakra. Dotarłem z duszą na ramieniu i dalej do Blachowni już mi się główną nie chciało, więc wybrałem kierunek na Herby. A potem już było coraz ciekawiej bo zachciało się skręcać w las...wiadomo jazda na "czuja" nie zawsze przynosi efekty, ale pytając napotkane osoby jakoś udało się w końcu dotrzeć nad zalew w Blachowni. Lasy w tamtych okolicach jakieś takie bardziej gęste i błotniste.
W blachowni faja, cosik zimnego i powrót na którym mnie totalnie odcięło.
W Częstochowie wizyta u mojego sprawdzonego servisanta-Adama i kłopoty z amorem się zakończyły.
Żwawe pedałowanie przerywa mi tel. od żony (info o pieczoneczkach u szwagra). Kuźwa ogólnie to jestem zjebany...zobaczymy.
W chacie, zimny prysznic i zimny browar dokonują cudów - polecam.
Po godzince kierunek Myszków, do Poraja szutrowo, a potem standard.Powrót już po ciemku i jeszcze runda częstochowska.
Słońce mi dziś dowaliło okrutnie, dupsko mi wytrzęsło...ale i tak było super.

chatka puchatka:


leśne gęstwiny




urozmaiconym terenem...

Niedziela, 7 lipca 2013 · dodano: 07.07.2013 | Komentarze 2

Utawka z Piotrkiem,Marcinem i Blablą. Znów powiodłem ich swoimi drogami - Poraj, Kuźnica Stara, Oczko, Żarki Letnisko - tu spontan na azymut. Zakończyło się na płocie i kilku dołkach zalanych wodą ale wyjechaliśmy na szutrówkę i jest spoko. Niestety za chwilę okazało się że jazda na azymut może i była dobra, gdyby nie wczorajsze opady.Były kałuże małe i duże, całkiem spore i lekko błotniste, było samo błoto, była ogólnie woda w którą po prostu trzeba było się wpierdzielić, żeby utrzymać dobre tempo jazdy. Ale chłopakom dopisywały humory, więc nie groziło mi żadne niebezpieczeństwo. Dotarliśmy w końcu do asfaltu i powoli wysychając lecieliśmy przez Przybynów, Zaborze, Biskupice - tu przecieliśmy Sokole i wylądowaliśmy w Leśnym, do którego za chwilę wpadła cała chmara znajomych mordek.

Arek, zawsze jest pomocny - nieważne rower, motocykl czy cokolwiek


Powrót pożarówką - fajna wyprawa, w końcu do tego są te rowery.
Acha w moim już wszystko pięknie chodzi - jednak błotko mu służy.

Po południu jeszcze rundka na rozwożenie roboty i w ten sposób dokręcona seta.

Dzięki za wspólne kręcenie, coś się przyszykuje za tydzień.