Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi piter z miasteczka Częstochowa. Mam przejechane 24212.91 kilometrów w tym 3669.61 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.55 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 2708 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy piter.bikestats.pl

miastowo

Niedziela, 6 stycznia 2013 · dodano: 06.01.2013 | Komentarze 0

Dzisiejsza śnieżyca trochę pokrzyżowała mi plany, ale i tak ruszyłem dupsko na te kilka km. Wałem na Wartą do wypożyczalni i także okrężny powrót by choć dojeździć do tej dwudziestki. Błotniki się sprawdzają - jest ok.


Kategoria miastowo


miastowo

Sobota, 5 stycznia 2013 · dodano: 06.01.2013 | Komentarze 0

Wczoraj wyłącznie po mieście - na początku do wypożyczalni, a wieczorkiem jeszcze jedna runda tym razem - od apteki do apteki i do znajomego.Wiało jak cholera.


Kategoria miastowo


praca...i nowe błotniki

Czwartek, 3 stycznia 2013 · dodano: 03.01.2013 | Komentarze 0

Poranek mimo że mokry to nawet ładny, ale to tylko chyba tak na przynętę.Jak już dotarłem do pracy,się zaczęło dziać.Warunki zmieniały się szybko - na początku śnieg, potem to stopniało - wyglądało jakby podmarzło. Na wyjście z roboty miałem deszcz, przeplatany drobnym zacinającym śniegiem.Rewelacja.Na początku wolniutko, a w miarę namakania, szybciej z determinacją szukałem w kolejnych sklepach błotników.W końcu u Adama nabyłem, zamontowano i trzeba przetestować.Kopsnąłem się wzdłuż Warty do Korwinowa, a tam na czarny i do niebieskiego, którym wróciłem.
Dzisiejsza aura i leśne błoto dały wreszcie w kość mojemu napędowi. Zaczęło coś wreszcie się dziać.Chyba będzie miał egoista kompanko na myjce w sobotę, bo ja miałem dziś. A ryj to mi totalnie wymarzł na tym deszczu.




znów nad zalew - poprawka

Środa, 2 stycznia 2013 · dodano: 02.01.2013 | Komentarze 1

Tak się stało, że wypadło mi dziś wolne. Super, tylko pogoda jakaś taka niemrawa. Jakoś się w końcu zmotywowałem i wybór padł na Siewierz, a co mi tam.
Dziś też wiało, jednak mniej niż wczoraj za to powietrze wilgotniejsze i zdecydowanie dające po mordce. Nogi były dziś w innych gatkach i komfort termiczny był całkowity.
Jednak wiatr dawał się tak we znaki,że już w Korwinowie nastąpiła zmiana trasy z asfaltu na czarny pieszy.Następnie niebieskim rowerowym i dębowcówką(na której zaczęło trochę siąpić) dotarłem do Poraja.
Nad zbiornikiem podjąłem decyzję, że coś wykręcę sobie dziś tutaj. A że pogoda naprawdę do dupy pomknąłem na początek wałem, a potem terenem dookoła zbiornika.
Dziwni są ci wędkarze, lód pracuje że aż słychać, bo spuszczają sporo wody, a mimo to chłopaki siedzą nad dziurkami.
Jechało się ok, ziemia zmrożona momentami fajne rowy z lodem i wodą - zero, dosłownie zero "luda". Nie to co wczoraj przy pięknej pogodzie.Kółeczko zakończyłem w biedronce na szybkim uzupełnieniu płynów i węglowodanów. Nie było mi zimno, więc co...dokręcę jeszcze jedno. Kurna, może i pomysł fajny, ale jeszcze takich jaj to nie robiłem. Nie mniej jednak w pewnym momencie nawet wyszło na chwilkę słonko, a że akurat byłem przy "plaży" to krótka sesja z lodem w tle.Tym razem już nie podjeżdżałem do biedrony, lekko zziębnięty postanowiłem dotrzeć do dworca i ułatwić sobie życie wsiadając do pociągu. Czekając na peronie ze "sniksem" w dłoni na opóźniony pociąg...postanowiłem,że jednak dojadę bez jego pomocy.Kuźwa, pogoda z minuty na minutę jak dla mnie była coraz gorsza, na szczęście w domku gąrący rosół postawił mnie na nogi.Postawił, a jakże i to do tego stopnia, że postanowiłem jeszcze dokręcić te kilka km - wszak dopiero licznik wskazywał 82,8. Jakiś powód kolejnego wyjścia..mmm, może obejrzymy jakiś film? Wałem nad Wartą i bardzo okrężną drogą dotarłem do wypożyczalni. Po powrocie licznik pokazał - 104,73.
Tego jeszcze nie było - dwie sety, w dwa dni - dobry początek, ha!

kilka fotek:
>zaczęło robić się mokro<


>odważni<


>egoista na lodzie<


>egoista na plaży z lodem w tle<


>na pamiątkę...<




noworoczna seta

Wtorek, 1 stycznia 2013 · dodano: 01.01.2013 | Komentarze 1

Wyjazd już planowałem kilka dni wcześniej, ale nie byłem pewny pogody. Jednak dzisiejszy poranek był rewelacyjny tak więc po kawce już o 7.30 mój tyłek powitał siodło. Najgorszy dziś był cholerny wiatr, który skutecznie ograniczał prędkość a jeszcze bardziej skutecznie wyziębił mi kolana.
Trasa do Myszkowa przez Poraj - zahaczyłem o zbiornik skuty warstwą lodu i pognałem dalej asfaltowo do Myszkowa.Tam ciepła herbata u teściów i jeszcze dodatkowe kilka km do szwagra. W drodze powrotnej postanowiłem objechać zbiornik i w Masłońskich odbiłem na znaną już mi objazdówkę.Krótki postój na "molo" w dawnym hutniczym ośrodku i powrót wałem znów do Poraja. Następnie koło Dębowca żółtym rowerowym a następnie rowerowym pomarańczowym i jeszcze kilkoma duktami dobiłem do drogi pożarowej (chyba 14) skąd już było bliziutko do Leśnego.
W barze spory harmider(brać rowerowa wymieszana z hipisami dogorywającymi po sylwestrowych szaleństwach) i po uzupełnieniu płynów powrót z kulistym okrężną drogą.Na początek omawiana już wcześniej szutrówka pożarowa, a potem niebieskim prawie do rowerostrady.Reszta drogi to już standardzik.





i nowa informacja na drzwiach "leśnego"




niedzielny rozruch

Niedziela, 25 listopada 2012 · dodano: 25.11.2012 | Komentarze 0

Po niemal miesięcznej przerwie akurat dziś wypadło mi się przejechać.
Z samego rana, przy pięknej słonecznej pogodzie asfaltowo pognałem do Myszkowa. Tam się trochę pokręciłem, a powrót zaplanowałem typowo terenowy. Niemal cała trasa powrotna w kontakcie wzrokowym z torami kolejowymi....niemal... Za Porajem coś mnie podkusiło trochę dalej a to pojechać, potem odbić w lewo...cóż tym razem jazda na azymut skończyła się na podmokłym terenie trza się było znów cofać. Pogoda się przed południem pogorszyła i to co z siebie zdjąłem znów było w użyciu.
Końcówka trasy po świetnie utwardzonych nowych leśnych duktach służących jako drogi pożarowe - nieźle można na nich się "bujnąć"...fajny samotny wypadzik.
Zapomniałbym jeszcze dodać że tempo było zadowalające, a miejscami teren hamował i do 10-12km/h. Poza tym zaliczyłem nastawnię w Myszkowie, Poraju i na towarowej stacji Częstochowa Mirów.




  • DST 46.55km
  • Aktywność Jazda na rowerze

testy na nowym sprzęcie , droga do pracy i dziwny sms

Sobota, 20 października 2012 · dodano: 20.10.2012 | Komentarze 4

Dzisiejszy dzień to spora dawka wrażeń, trochę stresu, trochę śmiechu połączonego z niesmakiem...ale do rzeczy.

Rano obudził mnie tel. od koleżanki. Chciała bidulka żebym jej sprawdził nowy rowerek zakupiony wczoraj na rynku od jakiegoś przygodnego sprzedawcy.Cóż było robić pojechałem do niej na swoim bajku w dobrym tempie, ale zupełnie się nie zmachałem gdyż mieszka zaledwie 4-ry bloki dalej. Czekała już na mnie, więc szybko oddałem jej swego rumaka w jej dłonie.
Po chwili siedziałem już na jej pięknym, połyskującym w słońcu rowerku.Muszę przyznać,że robił spore wrażenie.

Zaproponowałem przejażdżkę w okolice nastawni. Kumpela się zgodziła bez zbędnego kręcenia nosem. W sumie nie miała wyjścia, bo pogoda dziś ładna, deszcz nie padał i kałuż też jak na lekarstwo, więc jazda zapowiadała się lekko i przyjemnie...niestety tylko się zapowiadała.

Gdy ruszyliśmy w stronę skansenu tnąc przez ul.Limanowskiego odniosłem wrażenie jakby rower sam skręcał. Wydawało mi się niemal, że skręca nawet wtedy gdy ja nie skręcam kierownicą. Było to dziwne, bo zarówno na "Egoistku" jak i na "Kozie" trzeba się trochę nakręcić, a w przypadku tej drugiej nawet i czasem naszarpać.
Gdy dojeżdżaliśmy już w pobliże dworca odczułem, że muszę trochę więcej siły wkładać w jazdę na tym czerwonym cudeńku.Jechało mi się momentami naprawdę ciężko i mimo tego,że jechaliśmy dobrze mi znaną trasą czułem jak opadam z sił, a tempo staje się żenujące. Koło Guardiana wiedziałem już,że nie dojadę dalej niż do nastawni o czym poinformowałem koleżankę. Na szczęście nie sprzeciwiała się bo też miała mało czasu.
Poprosiłem ją o pamiątkową fotkę-na szczęście miała aparat-więc można było się dobrze ustawić.

Dogadaliśmy się tak, że ona już śmignie na moim rowerku na chatkę, a ja przetestuję jej bajka w drodze do pracy i z powrotem.Nawet się zgodziła i se po chwili pojechała swoim tempem.
Ja wciąż byłem zaintrygowany tym,że ten sprzęcik wciąż tak łatwo skręca. Niestety jechał nadal ciężko i przeżywałem prawdziwe męczarnie.Nawet piesi, którzy przypadkowo wtargnęli mi na ścieżkę spokojnie zdążyli z niej zejść nim dojechałem do nich. Więc dodatkowo mnie irytował fakt,że nie mogę nikogo opierdzielić - kurde - a tak bym kogoś najzwyczajniej zbeształ.
Wpadłem na pomysł,że po drodze zajrzę do serwisu.Się kurna narobiło!!
Chłopaki wykumali,że brakuje jakiejś części przy kole i przez to się mi tak ciężko jechało, bo ogólnie rzecz biorąc nie było w nim powietrza

No fakt - mieli rację:


Obiecali,że mi załatwią brakującą część więc już spokojniejszy pojechałem do pracy.A,że było już do niej bliziutko więc i tempo zdołałem utrzymać w miarę normalne.Muszę jeszcze podkreślić, że pozycja na rowerku jest niezmiernie komfortowa-wiadomo nie tak jak na kozie, ale jest dobrze. Ponadto rower świetnie składa się w zakręty i posiada bardzo przydatny bagażnik.

************************************************************
W pracy czas płynął całkiem szybko. W pewnej chwili na moją firmową komórkę dostałem dziwnego sms'a . Bardzo mnie rozbawiły reakcje kolegów i koleżanek z pracy, którzy po przeczytaniu tej wiadomości też się nieźle bawili, w końcu to firmowa komóra i wszyscy mają do niej dostęp. Tak jak wszyscy mogą czytać moje przygody na rowerku, które czasem mam ochotę tu opisywać
Muszę się nią podzielić tu także:

"Witam Piotrze. Czy musisz w swoich wpisach na BS zamieszczać jakieś aluzje do wpisów Edyty?Doskonale wiem jak rozwlekle i opisowo pisze,ale nie musisz wcale tego czytać. Czy aż tak bardzo nudzicie się z Jarkiem w pracy?Nie bardzo rozumiem co to ma na celu.Po którym wpisie z kolei przestaje to być zabawne...Pozdrawiam Robert.


Ogólnie dziwne, ale i śmiesznie infantylne - bo:
Też nie rozumiem o co chodzi, piszę sobie tu dla siebie, może dla kilku znajomych, może dla kilku "podglądaczy", nie ma przymusu czytania, ani obowiązkowej subskrypcji moich wycieczek...więc...
posługując się cytatem z w/w wiadomości - "nie musisz wcale tego czytać"


*****************************************************************************
Dzionek zleciał jakoś, a do domku wróciłem taksmeną, ponieważ kolega tak majstrował przy moim testowym rowerku, że mi go po prostu rozłożył...czy też w tym przypadku raczej złożył.




praca...i droga powrotna nieco okrężna

Piątek, 19 października 2012 · dodano: 19.10.2012 | Komentarze 0

Bardzo udany dzień, aczkolwiek coś się dzieje z tylnym kołem kozy. Mam wrażenie jakby troszkę mi tył zarzucało, ale mimo tego przez cały dzień nie zmieniałem przełożeń.Do pracy z przodu jeden - z tyłu jeden. Powrót analogicznie tak samo.

Jutro mam w planach testować większą zębatkę w Egoistku.Dokupiłem dziś kilka gadżetów, które na pewno poprawią moje tempo jazdy.Zrobiłbym fotkę,ale mi się już nie chce więc musicie poczekać do jutra.

A, bym zapomniał... Dziś widziałem olbrzymią wiewiórkę pod Realem, która rozdawała jakieś ulotki, normalnie masakra jakaś. Gdzie oni takie gadziny hodują? Bo przecież nie w parkach chyba?


Kategoria miastowo


praca...

Czwartek, 18 października 2012 · dodano: 19.10.2012 | Komentarze 0

Dziś dobrym tempem jechałem trasą dobrze mi znaną.

Pogoda zajebiaszcza z wyjątkiem chłodnego poranka,ale już przezornie założyłem dwie pary skarpet więc termicznie było OK.


Kategoria miastowo


...praca i kozica

Środa, 17 października 2012 · dodano: 19.10.2012 | Komentarze 0

wpis będzie...


Kategoria miastowo