Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi piter z miasteczka Częstochowa. Mam przejechane 24212.91 kilometrów w tym 3669.61 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.55 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 2708 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy piter.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

z dala od miejskiej dżungli

Dystans całkowity:12715.78 km (w terenie 2327.46 km; 18.30%)
Czas w ruchu:08:34
Średnia prędkość:16.39 km/h
Suma podjazdów:2708 m
Liczba aktywności:169
Średnio na aktywność:75.24 km i 1h 25m
Więcej statystyk

idzie nowe....

Czwartek, 1 sierpnia 2013 · dodano: 01.08.2013 | Komentarze 2



Nowy miesiąc ruszony razem z Pietro - pożarówka i leśny, posiadówka i spotkanie z szosowcami. Powrót tą samą drogą. W cze-wce jeszcze kurierka po robotę i na chatę.

Jak widać na fotach w drodze do Leśnego spotkanie z nowym sponsorem i krótka sesja do przyszłorocznego kalendarza ;) Były też bardziej odważne foty, ale nie dostałem ich...wiadomo prawa autorskie i inne pierdoły ;))




środowo...

Środa, 31 lipca 2013 · dodano: 31.07.2013 | Komentarze 6

Rano, wiadomo kurierka...

Koło południa znów kurs do miasta, i wyjazd w trasę. Trochę nie miałem koncepcji, gdyż plany się zmieniły i wyszło jak wyszło. Słowik, Korwinów, Wrzosowa, śmierdząca Sobuczyna... Następnie Nierada i przez Poczesną Wanaty Jastrząb nad zbiornik. Trochę było zachmurzone.

Później to już tak jak zwykle dookoła, Masłońskie, Poraj, Dębowiec i Leśny...mimo,że posiedziałem(poleżałem) w nim koło 2 godzin to nikt się nie pojawił, oprócz przelotnego deszczu. Powrót jak zwykle pożarówką + jeszcze wieczorowe sprawy.

Miała być dziś wisienka(200) , ale nie wyszło czasowo więc zadowoliłem się tylko czarną oliwką na szaszłyku w Leśnym. Rewelacja, nawet udało mi się to wszystko upchać w sobie...a potem leżałem...


Miesiąc zajebisty, jutro koło do naprawy...więc rano nici z jazdy ;)




  • DST 54.28km
  • Teren 20.00km
  • Temperatura 18.7°C
  • Sprzęt Terenowy Wymiatacz
  • Aktywność Jazda na rowerze

na posiadówkę...

Wtorek, 30 lipca 2013 · dodano: 30.07.2013 | Komentarze 1

Dziś świetna pogoda do jazdy. Ustawka z Piotrkiem i Marcinem i pożarówką do Leśnego. Spokój i cisza...rewelacyjna temperatura. Trochę posiedzieliśmy i powrót expresowy. Po dojeździe do chatki chwilka przerwy i jeszcze kurs po przesyłkę...
Jutro będzie jazda na "deser"...czyli wisienka na torcie.




  • DST 272.33km
  • Teren 1.00km
  • Temperatura 40.0°C
  • Sprzęt Terenowy Wymiatacz
  • Aktywność Jazda na rowerze

bełchatów zdobyty...czyli grillowanie na asfalcie

Niedziela, 28 lipca 2013 · dodano: 28.07.2013 | Komentarze 6

Zdecydowałem się jednak doczepić do orbitującej od pónocy ferajny - oczywiście z małym opóźnieniem, więc z wywieszonym jęzorem doszedłem grupę na wjeździe do Kłobucka. Cała noc zeszła na pedałowaniu z orbitowcami, jednak najlepiej jechało się z michaiłem i Ronaldem, bo przynajmniej było równe tempo. Potem gdzieś się stracili bo czekałem chwilę na maruderów - skutek był zajebisty, bo w pewnym momencie prędkość wynosiła 18km/h, lekka lipa, lecz dowiozłem się z nimi do jakiejś stacji benzynowej i po szybkim naładowaniu poleciałem dalej sam,po chwili doganiając jakąś grupkę. I tak sobie razem kręciliśmy do świtu i punktu kontrolnego. I tam wyszło, że lekko się zapędziłem i trzeba wracać...sporo tego było i jeszcze po okręgu.
W końcu elektrownia zaczęła być realna

i coraz większa...

Było sporo szukania właściwych dróg, ale strażnicy byli pomocni i jakoś przebrnąłem przez te zawiłe drogi, znów chyba trochę nadkładając.Infrastruktura to głównie taśmociągi pod każdą postacią - teren chyba nieograniczony...

Dotarłem w końcu do Kleszczowa - bajkowy świat dla rowerzystów.

Pokonując nieco ponad 20km ścieżki rowerowej minąłem się tylko z jednym rowerzystą.
Kominy elektrowni znów się oddalały

Wreszcie udało mi się dotrzeć do punktu widokowego na odkrywkę.


Ogrom terenu jest niesamowity, ilość maszyn i ta niekończąca się przestrzeń - rewelacja.

Posiedziałem, nawodniłem się i wrzuciłem kolejną porcję energetycznego ziarna.

Droga powrotna, to już masakra. Początek luz - powrót ścieżką rowerową, a potem...wykopy, brak drogi,miejscami prowadzenie roweru, ale dotarłem do asfaltu. I znów nadłożyłem drogi kierując się na Kamieńsk...lipa, bo temperatura zaczynała rosnąć. W Kamieńsku padłem niemal na ryj na stacji benzynowej. Na szczęście było coś z lodówki. Odpoczynek zajął sporo czasu, ale przyniósł jako taki efekt, więc ruszyłem przez Radomsko, Kłomnice, Rudniki, Rędziny...dojechałem. To była piekielna droga pod każdym względem.Licznik pokazywał 42,7. Bidon napełniałem na tym odcinku czterokrotnie u przydrożnych mieszkańców, ale jakoś poszło. W cze-wie jeszcze musiałem się nawodnić czymś naprawdę zimnym więc spokojnie w knajpce wrzuciłem dwa napoje...istna masakra.
Mam nadzieję, że orbitujący trochę wyluzują ,bo to nie są warunki na taki dystans, ale szczerze życzę Wszystkim powodzenia.

Ja jestem zadowolony - poprawiłem rekord życiowy, i przełamałem sześć tysięcy w tym roku...

Tak tu się buduje - najpierw droga dla rowerów(już wylana podbudowa betonowa)


Leśny tubylec, jak na zająca to mało był wystraszony


Kamieńsk - objechany...




poranne wietrzenie...czachy

Sobota, 27 lipca 2013 · dodano: 27.07.2013 | Komentarze 1

Jezu...ale mnie dziś łeb napierdzialał(musiało mnie zawiać wczoraj)...
Kawa, piguła i pełny bidon...Korwinów, Zawodzie i w las...nawet na miejscówce ogniskowej przysiadłem żeby dychnąć. Potem wizyta u siostry i już była ta godzina, że można było załatwić coś na mieście....




na poranną kawę...+ nocka

Środa, 24 lipca 2013 · dodano: 24.07.2013 | Komentarze 0

Trochę kurierki po mieście, a następnie przez Mirów, Zieloną do Kusiąt na kawę. Powrót okrężnie przez Olsztyn, pożarówkę, Zawodzie i Korwinów. Rześki poranek, ale nie ma czasu na więcej...

Nie zapowiadało się, ale się udało. Miastowo, następnie Olsztyn przez Srocko i Kusięta...Przycupnąłem na chwilę z boku zamku i do chatki już główną. Dziś znów chłodno, momentami to by się nogawki przydały.




szybki poranek...i wolny wieczór

Wtorek, 23 lipca 2013 · dodano: 23.07.2013 | Komentarze 0

Telefon poderwał mnie z wyra i za chwilę gnałem na północ...cóż czasem człek czegoś zapomni...powrót spokojny, tylko kawy brakowało w bidonie.

Wieczorem jeszcze trochę pokręciłem...powiem szczerze, że zimno po 23 się zrobiło i to dobrze nie wróży na najbliższe nocki




  • DST 57.44km
  • Teren 28.00km
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Terenowy Wymiatacz
  • Aktywność Jazda na rowerze

dziś znów pociąg

Poniedziałek, 22 lipca 2013 · dodano: 22.07.2013 | Komentarze 2

Regeneracja dobiegła końca w godzinach popołudniowych, więc trzeba było ruszyć. Postanowiłem odwiedzić syna w Myszkowie - trasa praktycznie całościowo terenowa, bo asfaltu na razie dość.Nogi kręciły równo więc nie ma spadku formy.

Z racji napiętego czasu i późnej pory powrót pociągiem i wysiadka na Rakowie + szybka, objazdowa kurierka po cze-wie skróconą trasą. Ciepło, 20 stopni i piękna pełnia księżyca - aura wprost zaprasza na nocne kręcenie...oby się tak utrzymało ;)




  • DST 168.42km
  • Teren 2.00km
  • Temperatura 27.0°C
  • Podjazdy 1640m
  • Sprzęt Terenowy Wymiatacz
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kraków...czyli za siódmą górą...

Niedziela, 21 lipca 2013 · dodano: 22.07.2013 | Komentarze 4

Niedzielna wycieczka z grupą pozytywnie nastawionych bikerów.
Ja tam jak zwykle spóźniony, doszedłem peleton przed Osinami...i tak sobie jechaliśmy i jechaliśmy...

a potem zaczęły się wzniesienia i górki...
Na początek była Góra Włodowska...potem następna...następna...nie było źle, aczkolwiek trasa jakaś nieznana. W Ogrodzieńcu, się unormowało i spokojnie dojechaliśmy do Rabsztyna. Kwaśnica stawiała na nogi i była nawet chwila na nacieszenie się fajnym widokiem zamku.

Trochę tam posiedzieliśmy, bo okazało się że za chwilę dojedzie szczepan, który wyjechał nam na powitanie z Krakowa.
Ruszyliśmy dalej...było całkiem spoko, ale znów pojawiły się górki. Co najlepsze - to po podjechaniu pod górkę nie było spodziewanego zjazdu, lecz kolejny podjazd... I tak to trwało i trwało, aż dojechaliśmy do Skały. Potem podobało się chyba wszystkim po były głównie zjazdy, a dodatkowo można było podziwiać piękną panoramę samych Tatr, bo przejrzystość powietrza była super.

W końcu udało się dojechać. W centrum odłączamy się z ProPhet'em od decydującej grupy i lecimy na rynek. Po co? Zrobić sobie oczywiście fotę, obfocić się, żeby była fota na neta...być w Krakowie i nie strzelić sobie foty? Nie ma takiej opcji. Ludzi napchane na maksa, ale po chwili znajdujemy upragnione miejsce i jest.

Z rynku wbijamy w złą ulicę, ale za chwilę znajdujemy właściwą drogę i mijając Wawel mkniemy na umówioną miejscówkę

Za chwilę docieramy na popas do restauracji i spokojnie wchłaniamy zestaw dnia. Okazuje się że mamy nawet zapas czasowy, więc już na lajcie grupą docieramy na pociąg i...jest impreza.

Dzięki Wszystkim za wspólne kręcenie, było super.
Pełen szacunek dla Pań!!!
Helenka - jesteś kiler, nie myślałem...
Iwona - chyba nie ma takiej trasy, której nie przejedziesz.
Agnieszka - no i dojechałaś, jesteś cholernie wytrwała - gratuluję

Z dworca jeszcze szybka kurierka i do domku, bo rodzina już czeka na opowieści z trasy...




żeby nie ostygnąć...

Sobota, 20 lipca 2013 · dodano: 20.07.2013 | Komentarze 0

Sobota, więc krucho z czasem...tym bardziej że napinka przez cały dzień, żeby jutro odpalić z ekipą. Wyszło jak wyszło - żona do Myszkowa koleją, ja na dwóch kołach - przez bugaj, niebieskim, pożarówką, Biskupice, Zaborze,Przybynów, Wysoka, Żarki i Myszków. Rodzinna posiadówka i ociężale ruszyła maszyna z powrotem...wzdłuż torów, Żarki Letnisko, Masłońskie. Następnie Poraj, trochę niebieskim i wylot w Korwinowie, potem Słowik, Michalina i chata. Wieczorkiem jeszcze przechadzka na myjnię, żeby brudasem w niedzielę nie jeździć.
Śrubki dokręcone, łańcuch nasmarowany....czas na browar.