Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi piter z miasteczka Częstochowa. Mam przejechane 24212.91 kilometrów w tym 3669.61 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.55 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 2708 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy piter.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2012

Dystans całkowity:696.93 km (w terenie 19.10 km; 2.74%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:21
Średnio na aktywność:33.19 km
Więcej statystyk

bez celu....

Środa, 11 lipca 2012 · dodano: 12.07.2012 | Komentarze 0

Dziś do pracy ruszyłem zostawiając kozę w domku - trasa jak zwykle standardowa.Na Niepodległości znów zatrzymało mnie to paskudne światło przy Równoległej.Ale nic to bez skrępowania pedałowałem dalej.Po dojeździe do pracy okazało się,że wyjechałem dziś zupełnie niepotrzebnie - mam dzień wolny! Co za pech! Nie wiedziałem co robić - jeździć w kółko dookoła osiedla, czy czmychnąć gdzieś przed siebie...
Przypomniałem sobie,że przecież mogę odwiedzić syna u teściów w Myszkowie.
Tak też zrobiłem - pojechałem trochę niebieskim, trochę ancfaltem, trochę wzdłuż torów, trochę ciemno różowym po Myszkowie. Jako,że trochę nie chciało mi się zapie..ć z powrotem rowerkiem, a czas naglił wybrałem powrót pociągiem.
ILEŻ JA SIĘ KURNA WYCZEKAŁEM NA TEJ STACJI!!!

"A POCIĄGU NI MA"

Na szczęście przyjechał i mogłem spokojnie jeszcze załatwić kilka spraw w mieście,następnie udałem się na myjkę gdzie za siedem złociszy rower został wreszcie umyty.Na koniec popedałowałem do Adasia, który ma zadanie bojowe - doprowadzić Egoistę do stanu jaki nie będzie wzbudzał u mnie negatywnych odczuć podczas jazdy.
A od Pana Marcina dostałem rower do testów.W ogóle jakaś dziwna sprawa - wracając w obcisłych gatkach od Adama(naturalnie bez roweru z kaskiem pod pachą) zaczepił mnie gość(Pan Marcin)powiedział mi, że chętnie pożyczy mi swój rower, bo to bez sensu żebym taki kawał szedł do domku w spd-ach i w ogóle jakiś taki spoko gość. Mogę sobie kilka dni pojeździć skoro mój jest "w warsztocie", a potem mu oddam.Naprawdę, aż miło się człowiekowi robi jak takich ludzi spotyka.
Jutro do pracy jadę na KROSSie...




do pracy i po mieście...

Wtorek, 10 lipca 2012 · dodano: 12.07.2012 | Komentarze 2

Raniutko we wtorek wsiadłem na rower by jak co dzień dotrzeć nim do pracy.
Na początek z ulicy przy bloku dojechałem kilka metrów do Mireckiego , by jak co dzień skręcić za chwilkę w Okrzei.Zjeżdżając z górki licznik pokazał 45km/h - pomyślałem,że ten dzień zapowiada się nieźle.Bez przeszkód skręciłem w prawo w Wojska Polskiego by po minięciu przystanku włączyć się bezpiecznie do ruchu.Wciąż ostro kręciłem, bo poranek był zdecydowanie przyjemniejszy niż poniedziałkowy, więc do skrzyżowania z aleją Pokoju średnia była powyżej 35km/h.
"Chłopie zwolnij!!!" - pomyślałem, bo za wcześnie dojedziesz do pracy...
Z tymi rozmyślaniami minąłem kilka osób pod estakadą, po czym po niewielkim łuku dotarłem do mojego ulubionego odcinka - Niepodległości aż do ronda Mickiewicza.
Początkowo droga była pusta:


więc moja prędkość znów delikatnie wzrosła i nie odczuwałem nawet mocniejszego tętna.Jechało się super, aż do ulicy Równoległej, gdzie są dziwnie ustawione światła i jak zwykle tuż przede mną zapaliło się czerwone - ledwo wyhamowałem oblewając się potem.

CZERWONE NA RÓWNOLEGŁEJ

Dalsza część drogi mijała bez większych przygód, aż do momentu pokonania kolejnego skrzyżowania z Bór.Wjechałem na asfaltowy odcinek prowadzący do ronda Mickiewicza.Coś strasznego stało się z barierkami:

PRZEWRÓCONE BARIERKI

Za chwilkę ku zaskoczeniu barierki zupełnie zniknęły, co wprawiło mnie w osłupienie uniemożliwiające logiczne działanie potrzebne do wyprzedzenia poprzedzającej mnie rowerzystki:

BRAK BARIEREK

Już chciałem wyprzedzać moją przeciwniczkę z lewej, gdy nieoczekiwanie znów pojawiły się te cholerne barierki, więc doszedłem do wniosku,że lepiej będzie nie wykonywać już żadnych niebezpiecznych manewrów, trudno średnia w tym wypadku spadła mi do około 23km/h, ale wiem że to nie jest związane z moją formą tylko z niefortunnym zbiegiem dziwnych wydarzeń.

PONOWNE POJAWIENIE SIĘ BARIEREK

Trochę zamyślony jechałem już ul.Wolności...gdy nagle - kolejna przeszkoda!!
Na szczęście udało ją się minąć idealnym łukiem objeżdżając ją z prawej strony, co starałem się uwidocznić na fotce poniżej:

UWAGA!!!

Pokonawszy skrzyżowanie koło dworca PKS, skręciłem w ul.Focha, następnie w prawo w Śląską a jak se dojechałem do Biegana to wbiłem na lewy chodnik by po chwili już na legalu toczyć się ścieżką wzdłuż Kilińskiego.Następnie pokonałem al.JP i wciąż równym tempem ze średnią bliską 26km/h dojechałem ścieżką do ul.Dekabrystów.Po jej pokonaniu między blokami żwawo dojechałem do pracy. Z pracy praktycznie ta sama droga, z tą różnicą że odcinek rondo-ul.Bór pokonałem ulicą bo miałem serdecznie dość tych barierek.


Kategoria miastowo


praca...i droga powrotna nieco okrężna

Poniedziałek, 9 lipca 2012 · dodano: 09.07.2012 | Komentarze 0

Dziś pogoda super, a i moja forma całkiem dobra - udało mi się po raz kolejny dojechać do pracy bez zsiadania z kozy.W drodze powrotnej troszkę zboczyłem tu i tam by na koniec spróbować swoich sił na szuterku. Było super, choć mało co a zaliczyłbym glebę, tak zapatrzyłem się na pałki rosnące nad brzegiem Warty.


Kategoria miastowo


niedzielnie z ekipą

Niedziela, 8 lipca 2012 · dodano: 08.07.2012 | Komentarze 6

Już wczoraj miałem ochotę na dzisiejsze pedałowanie...
Z ekipą ustawka o 8.30- ja jak zwykle za późno wyszedłem : pojechałem Mireckiego potem Lenartowicza skręt w lewo w Zamenhofa, następnie w prawo w Al.Wojska Polskiego, pod estakadą przez pasy i już byłem na miejscu zbiórki.Tam już chłopaki czekali, ale postanowiłem dokręcić korbę...następnie dopompować koło - no i kurna urwałem wentyl!!! No cóż, sięgnąłem po zapas do szarego plecaczka - okazało się, że wożę też rozdupconą dętkę.Szybka decyzja i już jechałem na rowerku blabli po zapas do domku - trasa taka sama jak wyżej x2.
Czas leciał nieubłaganie....Po tych wszystkich przygodach w końcu udało mi się doprowadzić rower do używalności o godz. 9.04.Minutę później już jechaliśmy w stronę Katowic al.Wojska Polskiego , by za jakieś 500m przeskoczyć na ul.Bohaterów Katynia, którą po pokonaniu sporej górki znów dotarliśmy do al.Wojska Polskiego. Na podjeździe trochę było ciężko i trochę mnie to zmartwiło, ale Arek dodał mi otuchy ciepłym słowem i już jechało mi się o wiele lepiej - średnia było do tego momentu 28,7km/h
Potem trzeba było bardzo zwolnić, bo musieliśmy pokonać przejście dla pieszych - ale to nie zajęło nam wiele czasu - ruch dziś niewielki więc poszło szybko. Potem kawałek chodnikiem zjazd z górki obok schodków i wypadliśmy na ul.Cementową potem Fabryczną przez jakieś pola i już byliśmy na ul.Spacerowej w Słowiku. Tempo było wyśmienite, jednak jeszcze daję radę utrzymać koło.Z biegiem kilometrów ulica Spacerowa zmieniła się na Okólną, potem Słoneczną. Minęliśmy Korwinów z dobrą średnią 28,3km/h. Nową Wieś też zostawiliśmy w tyle z ulicy Strażackiej skręciliśmy w lewo w Szkolną. Następnie przecięliśmy ul.1Maja i wbiliśmy się w Nadrzeczną, która póżniej zmienia nazwę na ul.Karoliny, w lewo w Topolową i byliśmy w Kamienicy Polskiej.Znów w lewo w ulicę Konopnickiej,koło sklepu z drzewkami i w prawo w Magazynową, koło stadionu i między domkami wciąż prosto aż dotarliśmy do ul.Mickiewicza na Jastrzębiu. Później ul.Wojska Polskiego do zalewu i pod lasem w lewo. Minęliśmy kilkunastu wędkarzy nie wzbudzając żadnego dopingu - dzisiejsi wędkarze jacyś tacy markotni, szkoda.
Dotarliśmy do jachtklubu. Kupiliśmy sobie coś do picia i...nie zdążyłem odebrać tel. od Przema. Zadzwoniłem za chwilę i powiedziałem mu gdzie mamy jechać- wyszło na to, że może się spotkamy w leśnym. Poszedłem sobie umyć ręce. gdy wróciłem do stolika zaczynało padać, Arek się śmiał - niestety nie wiem z czego bo mnie chwilę nie było...trudno najwyżej tego nie będzie w tym wpisie.
Po chwili pogaduszek, dokończyliśmy napitkę i rozpoczęliśmy przygotowania do dalszej drogi. Blabla dopompował sobie koło pompkę pożyczoną ode mnie. Wyrzuciliśmy butelki po napojach do kosza i ruszyliśmy w dalszą drogę. Znów przejechaliśmy koło tych milczących wędkarzy by następnie skręcić znów w kierunku Jastrzębia w ul.Wojska Polskiego. Następnie w ul.Zieloną i wzdłuż wału przy zbiorniku dotarliśmy do ul.Armii Krajowej. Po drodze Artur z blablą prowadzili rozmowę na temat mijanego człowieka - zastanawiali się czy to ich kolega z technikum, czy też nie... Wjechaliśmy w ul.Północną i jadąc zwinnie między domami dotarliśmy do dworca Poraj. Następnie przejechaliśmy przez tory - mało co a nie zmieściłbym się na zakręcie ponieważ jakiś kierowca właśnie w tym miejscu próbował się dowiedzieć czegoś od kobiety w niebieskim swetrze - niestety nie wiem czego, bo już nie podjechałem do nich w tych nerwach. Później spokojnie jechaliśmy sobie ul.A.Mickiewicza na której postanowiłem zrobić kolegom fotkę.Niestety ich kondycja jest lepsza od mojej bo mimo kilku prób wyprzedzania i kombinowaniu z przełożeniami nie mogłem ich wyprzedzić więc fotka jest taka:

Ulica zmieniła nazwę na ul.Wolnosci. Skręciliśmy w Szkolną - góra masakra - zostałem w tyle - zresztą niczego lepszego się nie spodziewałem. Potem koło kościółka kawałek prosto i w lewo z góry mijając domki zakonnic i cmentarz wpadamy na kamienisty podjazd. Na zjeździe Arek łapie snake'a i rozpoczyna się cała ceremonia :

Arek łata "gumę"

W tym czasie ja sobie biegałem po okolicznych łąkach...

Coś się przyczepiło ;)

Blabla o czymś pewnie rozmawiał z Arturem. Po chwili ruszyliśmy dalej-zjazd był fajny, dookoła drzewa a piach na drodze mokry i dzięki temu przejazd był łatwy. Mijając co jakiś czas kałuże dotarliśmy do asfaltu. Po lewej stał jakiś samochód niedzielnego turysty - na szczęście miejsca było sporo i bez przeszkód pomknęliśmy asfaltem w kierunku leśnego. Na parkingu przy Sokolich spotkaliśmy michaiła z żoną wnuczką(ależ te dzieciaki rosną!) Po krótkiej gadce znów w bloki i dalej do leśnego ulicą Kuhna. Po dotarciu, krótka posiadówka i gadki szmadki.Ja zrobiłem sobie fotkę pierwszego błotka:

Egoista-brudasek

Blabla pokazywał nam swój nowy-wypaśny telefon. Jest fajny, podobał się Arkowi i mnie. Arturowi to nie wiem, bo dzwonił chyba w tym czasie do żony. Jak ruszyliśmy z leśnego wyszło słońce i zaraz zaczęła robić się straszna parówa.
Skręciliśmy w Napoleona, potem Polną dotarliśmy do Sosnowej - przez górkę i dalej Słoneczną aż do Skrajnicy.Następnie księżycową przez las, Narcyzową aż do rowerostrady zaczynającej się na Odrzykoniu przy stacji benzynowej. Śmignęliśmy aż do samych torów stacji Mirów, jednak dobrze wiedząc że wciąż tam nie ma żadnego przejazdu odbiliśmy w prawo w stronę Guardiana skręcając w Szlak Królewski.Potem koło nastawni pod torami , przez tory , rondo, znów przez tory i terenem koło nowych magazynów, przez łąkę , wałem wzdłuż Kucelinki, przez most w lewo.Później długa prosta asfaltem do mostku nad Wartą, gdzie minęliśmy stojącą paniusię patrzącą chyba na ryby.I jeszcze przez tory, koło małej łąki, koło sądu. Następnie pod dworcem Częstochowa Raków(nie było żadnego pociągu na peronie)po wyjeździe koło pętli autobusowej, następnie minęliśmy Skansen Kultury Łużyckiej , kwiaciarnię i ścieżką rowerową wzdłuż alei Pokoju. Pożegnałem się z ekipą skręcając w ul.Iłłakowiczówny. Następnie Waryńskiego dotarłem do Okrzei skąd już miałem rzut beretem. Skręciłem w Mireckiego i w lewo i już byłem pod klatką. Pozdrowienia i podziękowania za cierpliwość dla moich dzisiejszych kompanów.




takie tam sprawy i wieczorna burza

Sobota, 7 lipca 2012 · dodano: 08.07.2012 | Komentarze 0

Trochę spraw i trochę pedałowania - gorąco - na "jasnej" zlot towarzystwa wzajemnej adoracji. Fota nie wyraźna, ale treść wielkiego baneru wiszącego na murach klasztoru jest mocna.


"UPROŚ NAM MIEJSCE NA MULITPLEKSIE DLA TV TRWAM"

Wieczorem wreszcie nadszedł front burzowy - jednak za bardzo to nie popadało.Udało się natomiast ustrzelić kilka "błysków" z balkonowej poręczy.



Kategoria miastowo


jak zwykle - praca i chwilka po mieście

Piątek, 6 lipca 2012 · dodano: 08.07.2012 | Komentarze 0

Wreszcie koniec tego tygodnia!!! po pracy do znajomego, potem jeszcze trochę się "poszwędałem" i do domku...gorąco


Kategoria miastowo


do pracy i po mieście...

Czwartek, 5 lipca 2012 · dodano: 08.07.2012 | Komentarze 0

nie mogłoby być kurna chłodniej!!!


Kategoria miastowo


jak zwykle...praca+coś tam przy powrocie

Środa, 4 lipca 2012 · dodano: 08.07.2012 | Komentarze 0

kolejny upalny dzień - mimo to w powrotnej drodze przetestowałem kozę na szuterku


Kategoria miastowo


praca...

Wtorek, 3 lipca 2012 · dodano: 08.07.2012 | Komentarze 0


Kategoria miastowo


...praca i kozica

Poniedziałek, 2 lipca 2012 · dodano: 03.07.2012 | Komentarze 0

Dziś duchota i kompletny brak czasu


Kategoria miastowo